Dobrzyń dysponuje 70 mieszkaniami socjalnymi i 199 komunalnymi. Kolejnych 250 lokali należy do wspólnot mieszkaniowych - wcześniej były własnością miasta, ale zostały wykupione.
Osoby znajdujące się w trudnej sytuacji materialnej magistrat wspiera dodatkiem mieszkaniowym. Wnioski składać mogą te rodziny, których dochód nie przekracza 882 zł, a w przypadku osób samotnych 1236 zł.
W mieszkaniach komunalnych czynsze wynoszą średnio 200, 300 zł. W socjalnych, jak te na ul. Twardowskiego, najniższe zaczynają się od 140 zł.
Dodatek, ale nie dla wszystkich
- Dofinansowanie wypłacamy średnio stu rodzinom - mówi Izabela Lewandowska, wiceburmistrz Golubia-Dobrzynia. - Może ono sięgać nawet połowy wysokości czynszu. Warunkiem są regularne opłaty.
Kiedy lokatorzy nie płacą za mieszkania, urząd wstrzymuje dodatek.
- W niektórych miesiącach bywa, że dotyczy to nawet kilkudziesięciu przypadków - alarmuje Lewandowska. - Wtedy zadłużenie rośnie coraz bardziej. Rodziny nie tylko tracą wsparcie, ale spadają na nich także dodatkowe koszty procedur windykacyjnych.
Po trzech, czterech miesiącach niepłacenia rozpoczynają się poważne kłopoty - zamiast powiadomień i wezwań do zapłaty, pojawia się widmo sądu, komornika i wpisu do Krajowego Rejestru Długów.
Ktoś zapłacić musi
- Najbardziej zadłużona rodzina jest nam w tej chwili winna 52 tys. zł podstawowych opłat i kolejne 17 tys. odsetek - mówi Tomasz Suliński, inspektor obrotu nieruchomościami Spółdzielni Mieszkaniowej w Golubiu-Dobrzyniu. - Co gorsze, bo to już zwykła głupota i brak gospodarności, duża część tej kwoty to bardzo wysokie opłaty za wodę i ogrzewanie.
Co prócz rosnących długów grozi tym, którzy nie płacą?
- W przypadku mieszkań własnościowych składamy wniosek do komornika o egzekucję na nieruchomości, wynajmujących czeka pozew o eksmisję - wyjaśnia Suliński.
O wyrzucaniu na bruk nie ma mowy. Lokatorzy przenoszeni są do lokali o niższym standardzie. Jednak na takie trzeba czekać. Należności wobec spółdzielni i prywatnych właścicieli regulowane są w tym czasie z kasy miejskiej, wobec magistratu - nie są opłacane w ogóle, bo miasto musiałoby wtedy płacić samo sobie.
Jedni nie płacą, drudzy czekają
- Mieliśmy też taką sytuację, że rodzina, która mieszkała w sporym, 70-metrowym mieszkaniu nie płaciła przez osiem lat - opowiada wiceburmistrz. - Po wyroku eksmisyjnym przyznaliśmy im mniejsze mieszkanie socjalne. Wtedy z dnia na dzień zapłacili całą kwotę, kilkanaście tysięcy, żeby uniknąć przeprowadzki.
Obecnie na golubsko-dobrzyńskiej liście oczekujących na mieszkania widnieje ok. 80 rodzin.