- Odkąd sięgam pamięcią, najgorszą z zim była ta w 1979 roku - wspomina Jerzy Hermanowski, łowczy okręgowy Państwowego Związku Łowieckiego w Toruniu. - wówczas wyginęła niemal cała populacja kuropatwy. W tym roku sytuacja jest równie groźna.
Tegoroczna zima jest wyjątkowo ostra, zwierzęta z trudem zdobywają pożywienie. Szczególnie zagrożone są zające, kuropatwy, bażanty czy młode dziki.
Teraz rozpoczyna się okres godowy zajęcy, a dziki wydają na świat młode. Niskie temperatury utrudniają im przeżycie. W apelu, jaki napisali myśliwi i marszałek województwa, można przeczytać, że uratowanie każdej sztuki jest w tej sytuacji niezwykle ważne.
- W ciągu ostatnich kilku lat udało się nam odnowić populację kuropatw - przyznaje łowczy. - Zaczęło też przybywać zajęcy. Teraz te zwierzęta znów są zagrożone.
W równie trudnej sytuacji są sarny, jelenie i daniele. Te nie dosyć, że nie mogą znaleźć pożywienia, to jeszcze nie mają dostępu do wody. Nie potrafią jeść śniegu, a strugi i rzeczki pozamarzały.
Myśliwi i leśnicy dokarmiają wolno żyjące zwierzęta od późnej jesieni. Robią tak każdego roku, bo gospodarka łowiecka to między innymi utrzymanie zwierzyny w należytej kondycji. Jednak ten rok jest wyjątkowy.
- Kontrolowaliśmy sytuację w kołach łowieckich - przyznaje łowczy. - Sprawdzaliśmy paśniki, kontrolowaliśmy też zapasy zgromadzone na zimę. Myśliwi przygotowali buraki, kiszonki z korzonków buraczanych, kukurydzę, owies, pszenicę, jabłka, siano i sól. Widać, że koła łowieckie wywiązują się z obowiązku dokarmiania i posiadają odpowiedni zapas karmy.
Jednak tej zimy dokarmianie to nie tylko sprawa myśliwych. Przyda się także pomoc rolników.
Jak pomóc zwierzętom? To proste: odśnieżenie wrzosowisk i upraw ozimych. Wystarczy pole o powierzchni 10 na 10 metrów. Karmę można też wykładać w przydomowych sadach, szczególnie tam, gdzie bywają dziki z młodymi.
Przy polnych drogach można rozkładać małe wiązki siana dla zajęcy. Można też dokarmiać ptaki w miastach, specjalna karma dostępna jest w sklepach zoologicznych.