- Mechanizm kradzieży "na wnuczka" jest prosty - wyjaśnia mł. asp. Jolanta Zapaśnik-Wysocka rzecznik golubsko-dobrzyńskiej komendy policji. - niestety starsi ludzie często dają się na niego nabrać.
Podobna sytuacja przydarzyła się ostatnio 66-latce z Golubia-Dobrzynia. Zadzwonił do niej młody człowiek i przedstawił się jako daleki krewny. Po krótkiej rozmowie zapytał, czy "ciocia" ma jakieś pieniądze - bo przyjechał do miasta, żeby okazyjnie kupić samochód, ale zabrakło mu 15 tysięcy zł. Kobieta przyznała, że nie ma tyle oszczędności, ale porozmawia z synem. "Siostrzeniec" nie zadzwonił drugi raz.
Skąd oszust wie, jak się przedstawić? - Zwykle tak kieruje rozmową, że starsi ludzie sami bezwiednie podają imię swojego wnuczka i drobne informacje o rodzinie - wyjaśnia rzecznik. - Nawet nieznany głos w słuchawce nie budzi wątpliwości. "Wnuczek" tłumaczy, że ma katar lub chore gardło.
Oszuści starają się zdobyć zaufanie swojej ofiary. Pytają o zdrowie, mówią, że tęsknili, wyjaśniają, dlaczego tak długo nie dzwonili. Dopiero potem wspominają o "wyjątkowej okazji" i małej "pożyczce". Ludzie o dobrym sercu dają się na to nabrać.
Jak bronić się przed oszustami? - Gdy ktoś prosi o pieniądze, powinno nam się w głowie zapalić czerwone światło - tłumaczy Jolanta Zapaśnik-Wysocka. - Sprawdźmy, czy telefonuje do nas prawdziwy krewny, oddzwońmy do niego. Skontaktujmy się z innymi członkami rodziny i przede wszystkim: nie działajmy w pośpiechu. Ustalmy termin ewentualnej pożyczki na za kilka dni.
O każdym takim podejrzanym telefonie powinniśmy jak najszybciej poinformować policję - nr alarmowy 997 lub 112.