Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Golub-Dobrzyń znów pozwany. Czy żądanie zrujnuje budżet?

Katarzyna Fus
Szykuje się kolejna batalia o miejskie pieniądze. Golubski przedsiębiorca żąda od miasta niemal 400 tys. zł zwrotu kosztów remontu lokali.

Chodzi o słynną już działkę przy ul. Młyńskiej, którą w 2007 r. od syndyka upadłego Miejskiego Zakładu Komunalnego w wieczyste użytkowanie nabył golubski przedsiębiorca - Marek Dąbrowski.

Problem polegał na tym, że już w 2006 r. uchwalono plan zagospodarowania, który na rzeczonej działce przewidywał poprowadzenie drogi. Dąbrowski - profesjonalny zarządca nieruchomościami - przekonuje, że nie miał o tym pojęcia. - Gdybym wiedział, nigdy bym tego nie kupił - mówi.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Droga dotąd nie powstała, za to nieruchomość wróciła do zasobów miasta. Dąbrowski uważa, że błąd popełnił w momencie, gdy złożył wniosek o podział nieruchomości w 2009 r. To wtedy otrzymał decyzję o podziale, w której de facto odebrano mu część nieruchomości. Ale nic się nie działo, Dąbrowski wyłożył pieniądze (z kredytu) i zrobił 4 mieszkania. Wciąż widniał w księdze wieczystej, pobierał czynsze od lokatorów. - O tym, że zostałem wywłaszczony dowiedziałem się dopiero w 2011 r. - przekonuje. - To wtedy miasto „ujawniło się” jako właściciel, gdy lokatorzy otrzymali do podpisu umowy najmu od miasta.

Przedsiębiorca przyznaje, że od miasta otrzymał rekompensatę za wywłaszczenie z części działki. Do wypłaty 263 tys. zł doszło w listopadzie 2012 r. Jego zdaniem to za mało, bo ugoda nie dotyczyła kosztów poniesionych nakładów. Stąd pozew i żądanie ponad 377 tys. zł zwrotu.

W odpowiedzi władze miasta podnoszą przedawnienie roszczeń, które nastąpiło 1 maja 2012 r, dodatkowo dodając, że wypłacone pieniądze uwzględniały zwrot kosztów. Zarzucają też przedsiębiorcy, że działał w złej wierze, bo od momentu wydania decyzji o podziale miał świadomość, iż nie jest właścicielem nieruchomości, na którą czynił nakłady, a także pobierał czynsze od lokatorów. - Miasto nie uznaje tego roszczenia i będzie się bronić w sądzie - mówi burmistrz Mariusz Piątkowski. - Jest to kolejna sprawa na setki tysięcy złotych, która została w spadku po moim poprzedniku.

- Roszczenie nakładcy przeciw właścicielowi o zwrot kosztów poniesionych nakładów przedawnia się z upływem roku od dnia zwrotu rzeczy - wyjaśnia mecenas Marek Redecki.

Wideo: INFO Z POLSKI 20.07.2017

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska