Część gostycyńskich radnych uważa, że podczas ostatnich deszczów Kamionka reagowała zbyt opieszale. - Dzwoniły do mnie osoby pozalewane, które nie uzyskały pomocy ze strony Kamionki - mówił przewodniczący Rady Ryszard Kielbratowski.
Prezes spółki Agnieszka Kołodziejska - która w środę złożyła wypowiedzenie z pracy - broni pracowników. - Choć była sobota, moi ludzie pracowali do późna w nocy, ale przecież się nie rozdwoimy. Mamy tylko jeden wóz asenizacyjny - mówiła. - Wszyscy obwiniają Kamionkę, a sporo mieszkańców jest z deszczówką podłączonych do ścieków bytowo-sanitarnych.
Odprowadzanie deszczówki do instalacji sanitarnej jest niezgodne z prawem. To jedna z przyczyn wybijania nieczystości podczas większej ulewy, zwłaszcza w miejscach położonych najniżej. - Trzeba to sprawdzić, zrobić przeglądy i wykryć lewe przyłącza - uważa radny Misiak.
W rozmowie z "Pomorską" Agnieszka Kołodziejska zauważa jednak, że nielegalne przyłącza są m.in. w Urzędzie Gminy i miejscowym gimnazjum. - Urząd ma najwięcej budynków podłączonych z deszczówką do sanitarki - mówi Kołodziejska.
Wójt wszystkiemu zaprzecza. - Jest to nieprawdą. To niemożliwe, jak pani to sobie wyobraża? Przecież nie dostalibyśmy na coś takiego pozwolenia - mówi Jacek Czerwiński. - Zresztą sprawdzę to. Być może ktoś zrobił coś wbrew mojej woli. Albo nabroił któryś z mieszkańców.
Czerwiński wystosował pismo do Kamionki z prośbą o sprawdzenie wszystkich osób, co do których są podejrzenia o łamanie prawa.