Można pomóc
Można pomóc
Jeżeli ktoś chce pomóc osobom poszkodowanym w pożarze, może to zrobić bezpośrednio w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej, który mieści się przy ul. Sępoleńskiej 12a w Gostycynie, tel. 52 33 46 200, adres mailowy [email protected]. GOPS urzęduje od poniedziałku do piątku (oprócz wtorków) 7.00-15.00, we wtorki 8.00-16.00.
W starym budynku, pamiętającym jeszcze czasy przedwojenne, mieszkało 18 osób. W Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej zapewniają, że wszyscy mieszkańcy są pod opieką.
Dostali zasiłki
Wójt Jacek Czerwiński mówi, że jego urzędnicy pomagali nie tylko podczas pożaru, kiedy trzeba było wynosić w bezpieczne miejsce dobytek mieszkańców domu przy Głównej, ale także po całym zdarzeniu. - Sam kolejnego dnia o kulach pojechałem na miejsce, żeby zadysponować środki i podjąć decyzję, co robić - mówi Czerwiński. - GOPS dał tym ludziom jednorazowe zasiłki, już kolejnego dnia mieli lokale zastępcze, poza tym była też składka w kościele. Problem nadal analizujemy, bo myślimy o jeszcze innych świadczeniach.
Nie chcą zastępczych
A co z mieszkaniami dla pogorzelców? Jeszcze przed pożarem była mowa o tym, że muszą się wyprowadzić z obecnego budynku. Jak tłumaczy wójt, w ubiegłym roku Urząd Gminy złożył mieszkańcom propozycję wykupu lokali. Podpisano już nawet umowy przedwstępne. Po wycenie i naliczeniu bonifikaty, która przysługuje lokatorom gminnych lokali, najemcy uznali, że cena jest zbyt wysoka. - Na podstawie tej rezygnacji złożyliśmy im propozycję lokali zastępczych, ale był okres świąteczno-noworoczny i nikt nie oczekiwał, że mieszkańcy przeprowadzą się właśnie wtedy - zaznacza wójt.
Już po pożarze lokatorzy byli obejrzeć lokale zastępcze m.in w Pruszczu. Część odmówiła przyjęcia nowych mieszkań. - Być może oczekiwali większych luksusów - kwituje wójt.
Do rozbiórki?
Jeszcze przed pożarem były prowadzone dyskusje co do stanu wiekowego budynku. - Rozmawiałem o tym z inspektorem nadzoru budowlanego. Cóż, życie przyspieszyło pewne wyroki - mówi Czerwiński.
Na razie inspektor nie podjął jeszcze decyzji co do dalszych losów domu. - Dopóki nie będę jej znał, nie mogę decydować, co dalej - tłumaczy wójt.