Najwięcej emocji w ostatnich dniach sezonu transferowego w Toruniu budziły negocjacje z Gregiem Hancockiem. Przedłużenie kontraktu, pozornie przesądzone i oczywiste, zamieniło się w prawdziwą przygodę. Negocjacje przeciągały się z dnia na dzień, klub najpierw przełożył planowaną konferencję prasową, aż wreszcie ją odwołał, gdy okazało się, że Amerykanin nie wybiera się do Torunia.
- Wszystko jest ustalone, czekamy na odesłanie kontraktu - kilka razy uspokajał właściciel klubu Przemysław Termiński.
W weekend zrobiło się już nerwowo, bo kontrakt powinien zostać zgłoszony do PGE Ekstraligi w poniedziałek. Tego dnia kończył się zimowy okres transferowy, kolejnych zawodników będzie można zgłaszać do rozgrywek dopiero w maju. Dlaczego to tak długo trwało? Mistrz świata i jego menedżer Rafał Haj zapewne wykorzystali trudną sytuację kadrową Get Well. Torunianie nie mogli sobie pozwolić na stratę kolejnego lidera, więc musieli do kontraktu z Hancockiem dopłacić.
W poniedziałek menedżer Jacek Gajewski potwierdził zawarte porozumienie (źródło: chillitorun.pl). Umowa jest w drodze do Polski. Amerykanin spędzi drugi sezon w barwach "Aniołów", tym razem w roli mistrza świata. W minionym Hancock był najlepszym zawodnikiem srebrnej drużyny ze średnią 2,20.
W Toruniu będą startować także seniorzy Chris Holder, Grzegorz Walasek, Adrian Miedziński, Paweł Przedpełski, Michael Jepsen Jensen i Jack Holder. Zobaczymy w drużynie także jednego z najlepszych juniorów w Polsce. Więcej na ten temat >> TUTAJ <<