I w tym przypadku Czytelnicy "Pomorskiej" trafili w samą dziesiątkę. Do naszej redakcji zadzwonił mężczyzna, który przekonywał, że budowa drugiego etapu Trasy Średnicowej idzie jak po grudzie.
- Jest bardzo mało sprzętu i robotników. Rozumiem, że jest zima, ale to jeszcze nie oznacza, że plac budowy ma być pusty. Powinno się wykonywać te prace, na które pozwala pogoda - przekonywał grudziądzanin, który wolał zachować anonimowość.
Jego zdaniem, opóźnienie wynika z faktu, że generalny wykonawca nie płaci na czas podwykonawcom.
Tych informacji nie potwierdziła Sylwia Łazarczyk, dyrektorka Zarządu Dróg Miejskich.
- Nie mamy dostępu do umów między konsorcjum budującym drugi etap a podwykonawcami. Nie możemy też ingerować w to, co się między nimi dzieje - tłumaczyła szefowa miejskiej jednostki.
Termin nie jest zagrożony- przekonuje wykonawca
Dyrektor Łazarczyk przyznała jednak, że budowa posuwa się za wolno.
- Pracowników jest za mało, sprzętu też. Do tej pory wykonano około 10 proc. wszystkich prac. Powinno być co najmniej dwa razy więcej - przyznała Sylwia Łazarczyk.
ZDM obawiając się powtórki z pierwszego etapu "średnicówki" (wtedy opóźnienie sięgało ośmiu miesięcy) wysłał ponaglenie do wykonawcy.
- Nie chcę, żeby w lipcu albo sierpniu przyszli do mnie przedstawiciele firmy i poinformowali, że potrzebują więcej czasu - dodała szefowa ZDM-u.
W jej przekonaniu, jeśli praca nie ruszy z kopyta, drugi etap nie zostanie oddany w terminie, czyli w listopadzie tego roku.
O to spokojny jest jednak Maciej Pająk, przedstawiciel konsorcjum.
- Nie widzę żadnego zagrożenia dla terminów zawartych w umowie z Zarządem Dróg Miejskich - powiedział wczoraj Maciej Pająk.
O przyczynach opóźnień nie chciał rozmawiać uznając, że nie jest kompetentny.
Zapewnił jedynie, że wszyscy podwykonawcy pieniądze za wykonane prace otrzymują na bieżąco.