Pracownicy GIODO zapoznali się z wykonanymi przez reporterów "Pomorskiej" fotokopiami dokumentów Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Nieruchomościami. Przypomnijmy, że na dzikim wysypisku śmieci w Rogóźnie znalazł je jeden z mieszkańców okolicy.
Urzędnicy z GIODO uznali, że odpowiedzialność za właściwe przechowywanie zawartych w papierach danych osobowych spoczywa na "organach spółki", czyli na prezesie Zenonie Różyckim.
- Dzieje się tak niezależnie od odpowiedzialności, jaką ponoszą poszczególni pracownicy - informuje Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzecznik prasowy GIODO.
Przeczytaj również: Finał sprawy dokumentów wyrzuconych do lasu w 2009 roku.
Ta instytucja nie będzie wszczynała osobnego śledztwa w sprawie "wycieku" dokumentów.
- Skoro zostały już powiadomione odpowiednie organy ścigania, które prowadzą w niej postępowanie rozpatrywanie jej na tym etapie przez nas jest niecelowe - dodaje Małgorzata Kałużyńska-Jasak.
Policjanci wstępnie przeanalizowali już znalezione dokumenty i rozpoczynają przesłuchiwanie świadków.
Udostępnij