więcej informacji z Grudziądza na www.pomorska.pl/grudziadz
Szefostwo zarzuciło pracownicom działu kas, że bezprawnie pobrały gotówkę i uzupełniły braki kuponami rabatowymi i czekami prezentowymi. Według kierownictwa marketu "wyparowało" kilkadziesiąt tys. zł., a według pracownic - nawet 120 tys. zł.
Cztery zwolnione kasjerki odwołały się do sądu od dyscyplinarek. Domagają się przywrócenia do pracy i odszkodowania. Nie idą na ugodę z zakładem pracy, choć pełnomocnik marketu podtrzymuje propozycję wypowiedzenia za porozumieniem stron.
W Wydziale Pracy Sądu Rejonowego w Grudziądzu odbyła się kolejna rozprawa.
Sędzia Lucyna Gurbin znów przesłuchała grupę świadków: - Sprawa jest wciąż rozwojowa. - ocenia - Trzeba ustalić, jak wygląda organizacja pracy, wzajemne zależności służbowe oraz istotne dla sprawy fakty. Szczerze mówiąc, mam wyrobiony pewien pogląd w sprawie. Niemniej, należy wyczerpać do końca wnioski dowodowe każdej ze stron. Zamierzam sprawę zakończyć najpóźniej w grudniu tego roku.
Pełnomocnik powódek wytacza na ich korzyść nowy argument: zwolnienia jego klientek wypisała osoba do tego nieupoważniona!
- Może się zdarzyć, że wypowiedzenie okaże się bezskuteczne -rozważa sędzia Lucyna Gurbin - jednak na razie pisma w tej sprawie od pełnomocnika powódek nie otrzymałam.