Wiertło w ruch poszło równo w południe. Pracownicy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wykonali sześć otworów w jezdni przebiegającej przy jednostce wojskowej.
Próbki warstw, z których składa się nawierzchnia zostaną teraz wysłane na specjalistyczne badania. Mają one wyjaśnić czy modernizacja ulicy odbyła się zgodnie z projektem.
- Szacujemy, że wyniki analiz powinniśmy otrzymać do końca tego roku - przewiduje Jarosław Murgała, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Miejskich.
Już teraz z dużą dozą prawdopodobieństwa można uznać, że ulica jest dobrze wykonana. Wszystkie warstwy są na swoim miejscu.
To, że przynajmniej na jednym odcinku trasy zabrakło tzw. asfaltobetonu, tuż przed wyborami sugerował Andrzej Wiśniewski. O rozwianie wątpliwości pisemnie poprosił prezydenta Roberta Malinowskiego. Pisma poszły też do marszałka województwa i Najwyższej Izby Kontroli.
- Dobrze, że te wiercenia się odbyły. Dzięki nim, będzie można odpowiedzieć na pytania, które publicznie postawiłem - mówi Andrzej Wiśniewski, który przyglądał się pracom.
Kto zapłaci za prace?
Rozwianie wszelkich wątpliwości jest istotne, ale równie ważnie jest, kto zapłaci za "podziurawienie" trasy. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że może to kosztować kilkanaście tysięcy złotych.
- Koszty pokryje ten, kto zlecił wiercenia- dodaje Andrzej Wiśniewski.
Zleciło miasto. Ale czy zapłaci za roboty?
- Czekamy na wytyczne Urzędu Marszałkowskiego, który współfinansuje tę inwestycję - twierdzi Jarosław Murgała. - Jeśli wyniki badań będą dla nas korzystne, to być może będziemy chcieli, żeby pan Wiśniewski zapłacił za odwierty. Jest jednak za wcześnie, żeby przesądzać w tej sprawie.
Niezależnie od dzisiejszych robót, modernizację ul. Hallera sprawdzi jeszcze Urząd Marszałkowski.