Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grudziądzanie wygrali 2. etap Przeprawowego Pucharu Wielkopolski 4x4

MARYLA RZESZUT
Pilot Sebastian Kozłowski (z lewej) i Sławomir Lewandowski (kierowca) wygrali w klasie Adventure drugi, ciężki etap Pucharu Wielkopolski
Pilot Sebastian Kozłowski (z lewej) i Sławomir Lewandowski (kierowca) wygrali w klasie Adventure drugi, ciężki etap Pucharu Wielkopolski Fot. archiwum zawodników
Na starcie stanęło około 100 załóg "terenówek" z całej Polski, gotowych zmierzyć się z najgorszym. Najlepsi w klasie Adventure byli grudziądzanie: Sławomir Lewandowski i Sebastian Kozłowski na Suzuki Samuraju.

2. runda Przeprawowego Pucharu Wielkopolski rozpoczęła się w Miłosławiu pod Poznaniem. Grudziądzki duet (o przewrotnej nazwie: "Kula u nogi") tylko 0,03 sekundy był gorszy od zwycięzców prologu, decydującego o kolejności startu do etapu nocnego. - Na krótkim, około kilometrowym odcinku - wspominają Sławomir Lewandowski (kierowca) i Sebastian Kozłowski (pilot) - o zwycięstwie ważyły ułamki sekund.

Wyprzedzili na bagnie
Najgorsze zaczęło się dla uczestników rajdu po zachodzie słońca. Nasi zawodnicy wystartowali do etapu nocnego z numerem 2. Etap ten był wielkim wyzwaniem dla sprzętu, kierowcy, a zwłaszcza dla pilota. Musieli po omacku, posługując się latarkami i reflektorami samochodu, pokonać m.in. tzw. "rzeźnię", czyli bagno oznaczone po obu stronach taśmami, których nie wolno było naruszyć. Załoga z numerem 1 ugrzęzła w tej "rzeźni". A grudziądzanie znaleźli odpowiednie miejsce, które pozwoliło im przebrnąć przeszkodę i jechali dalej już jako pierwsi. W tym bagnie utknęło po nich jeszcze 16 aut, które na dobre zakorkowały "rzeźnię".

Musieli także (wciąż po ciemku) pokonać m.in. trawersy, czyli strome skarpy, wzdłuż których jedzie się bokiem.

- Często pilot asekuruje samochód - tłumaczy Sebastian Kozłowski - przywiązując się do drzewa i do klatki samochodu, by ten nie stoczył się ze zbocza.

Mieli też na trasie zdradliwy wąwóz "Franulka", gdzie dopadł ich pech: zgasł silnik samochodu. - Zepsuł się rozrusznik - relacjonuje Sebastian Kozłowski - naprawa zajęła nam sporo czasu. Wyprzedziły nas trzy ekipy. Nocny etap ukończyliśmy z 4. czasem.

Rekordowy czas
Wymęczeni etapem nocnym od rana walczyli w dziennym - jeszcze bardziej ekstremalnym.

Odrabiali straty. Znów były na trasie potworne bagna i odcinki specjalne, gdzie obowiązkiem było zdobyć pieczątkę w karcie przejazdu. Nie popełnili żadnego błędu, a trasę obliczoną na 8 godzin pokonali w... trzy i pół! Meldowali się na kolejnych etapach i szukali sędziów, niespodziewających się wcale zawodników. Wygrali. Ich duży atut to lekki samochód Suzuki Samuraj. Waży "tylko" 950 kg z całym osprzętem.

Nie zapada się tak szybko w bagnach. W 1. etapie Pucharu Wielkopolski nie startowali, gdyż jeszcze nie mieli gotowego samochodu. W 3. i ostatnim etapie rajdu chcą wywalczyć podium. Mają szanse.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska