https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Grudziądzanka Dorota Chylińska zdobyła górę Margherita w Ugandzie

Maryla Rzeszut [email protected] tel. 56 45 11 929
Grudziądzka podróżniczka była też na równiku
Grudziądzka podróżniczka była też na równiku
Zdobyła już Mont Blanc, Kilimandżaro i Elbrus. Tym razem ruszyła na Margherita Peak w Ugandzie. To miejsce, gdzie 6 godzin trekkingu dzieli tropik od mroźnego lodowca.
Grudziądzka podróżniczka była też na równiku
Grudziądzka podróżniczka była też na równiku

Grudziądzka podróżniczka była też na równiku

- To było niesamowite. Przebywaliśmy w pobliżu równika, a w krótkim czasie dotarliśmy do lodowca, którym prowadziła trasa na szczyt Margherita, 5. 109 m. n.p.m. - wspomina grudziądzka podróżniczka Dorota Chylińska - zdobycie akurat tej góry wydało mi się interesujące. Wysłuchałam relacji moich przyjaciół z Polskiego Klubu Alpinistycznego, którego jestem członkiem.

"Buszowałam" też w internecie, w poszukiwaniu nowych miejsc do zdobycia. O wyborze Margherity przesądził fakt, że o tej porze roku m.in. na ten szczyt organizowano wyprawy.

Przez bagna i lasy

Dorota Chylińska wyruszyłam do Ugandy z polskim klubem "Annapurna" w Tychach. 12-osobowa grupa dotarła do Ruwenzori, gdzie w legendarnych Górach Księżycowych czekał na nich ten najwyższy - Margherita Peak. Wyprawa na ten szczyt wymagała nie tylko kondycji, ale wszechstronnych umiejętności. - Po raz pierwszy musiałam pokonać bagna - wspomina Dorota - wszyscy mieliśmy w swoim ekwipunku specjalne, wysokie buty - wodery. Przyszło nam bowiem brnąć przez głębokie bagna, zapadając się niemal po pas.

Na 8-dniową wyprawę, w tym 7 dni w parku narodowym, mieli aż 350 kg samej żywności. Ten i pozostały bagaż niosła im 5-osobowa ekipa, która przygotowywała też posiłki. Duży plus, że przez większą część trasy na szczyt było ciepło, dopiero na lodowcu powitał ich mróz.

Jak w baśni

Trasa prowadziła m.in. przez niezwykłe miejsca, m.in. tropikalny las deszczowy. - Często pojawiały się mgły, ale sam deszcz wcale nie padał. Lało tylko raz, przez 10 minut - relacjonuje podróżniczka - brnęliśmy też przez las bambusowy oraz "baśniowy" las drzew starców, niczym z "Harry Pottera".

Mieliśmy wrażenie, że wokół nas jest pełno potężnych postaci. Kształt przygarbionych starców mają tam drzewa... Bujna przyroda, kolorowe kwiaty, barwne mchy i całkowite odludzie.

Towarzyszyły nam tylko ptaki i zwierzęta, m.in. kameleony. Także motyle. Całkiem nowe doznania, niespotykane nigdzie indziej. Kiedy weszliśmy na lodowiec, pokonywaliśmy szczeliny, wspinaliśmy się coraz wyżej, by rano, o godz. 9.30 wejść na szczyt. Miałam ze sobą flagę Grudziądza. Powiewałam nią triumfalnie, gdy osiągnęłam cel. Po raz kolejny sprawdziłam się. Cieszyłam się też z tego, że dobrze zniosłam wysokość. Nie bolała mnie głowa, nie miałam nudności, gdy inni musieli się ratować tabletkami.

Ślad Grudziądza

Na szczycie i w bazach zostawiła naklejki z herbem i nazwą Grudziądza. Po zejściu z góry, polska ekipa ruszyła do Rwandy. Tam przeżyła spotkanie z gorylami górskimi, podziwiała jezioro Kiwu i 40-metrowy wodospad na Nilu. Niesamowity był rafting - spływ pontonami, szalejącym Nilem, w jego górnej części: - Pontony wciąż się przewracały, a mnie ratowano z kipieli, bo pod wodą nie wiedziałam, gdzie jestem. Gdzie góra, gdzie dół - wspomina - ale wytrwałam!

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 13

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gosc
szczytowała
G
GRZECHU
Sukces jest sukcesem nawet za pieniądze babrasz się w błocie, pocie czy mrozie.....
Po prostu robisz coś dla siebie i nie tylko.
Inni jeździli do Chin na zakupy wyborcze i jeszcze bardziej się chwalili za pieniądze mieszkańców.
Pani Doroto popieram te wyprawy, Pani pasje i chęci których wielu brak (potrafią tylko siedzieć przed telewizorem, być złośliwi, źli czy nawet dokonujący złych wyborów nie tylko politycznych też zdrowotnych).
Tak więc jeszcze raz super....
G
Gość
sukces??? no przestańcie już żartować, zwykłą wyprawa za kasę. A że flagę Grudziądza pokazała? Wielkie mi halo..
M
MONIKA
równie dobrze można powiedzieć, że my tu sobie codziennie jemy obiady w domach, a w afryce dzieci umierają z głodu - to niemoralne jeść obiad, pić wode itd itd

szanowna pani DOROTO JEST PANI WIELKA.Gratuluję wyczynów i trzymam kciuki za szczęśliwe powroty z wypraw.
f
f
równie dobrze można powiedzieć, że my tu sobie codziennie jemy obiady w domach, a w afryce dzieci umierają z głodu - to niemoralne jeść obiad, pić wode itd itd
G
Gość
Jak się ma pieniądze to można wszędzie wejść..a jak nie masz siły to cię po prostu wniosą:)nie gloryfikowałabym tego wyczynu pani Chilińskiej aż tak.To Jej sposób na życie. Jedni jadą wylegiwać się na plaży na Dominikanie np., inni kupują wyprawę.Tak to wygląda. Różnica polega tylko na tym, że o jednych nie pisze się a o drugich tak. Trochę to niemoralne, z mojego punktu widzenia, gdy większość Grudziądzan nie ma kasy na najzwyklejszy urlop nad polskim morzem. Ale to moja ocena, pewnie subiektywna.

Możesz przecież pójśc na piechotę do Rudnika ,zatknąć koło koca flagę z herbem G-dza i moralnie poutyskiwać jak to jest niemoralnie opisywać sukcesy innych ludzi.
G
Gość
Jak się ma pieniądze to można wszędzie wejść..a jak nie masz siły to cię po prostu wniosą:)nie gloryfikowałabym tego wyczynu pani Chilińskiej aż tak.To Jej sposób na życie. Jedni jadą wylegiwać się na plaży na Dominikanie np., inni kupują wyprawę.Tak to wygląda. Różnica polega tylko na tym, że o jednych nie pisze się a o drugich tak. Trochę to niemoralne, z mojego punktu widzenia, gdy większość Grudziądzan nie ma kasy na najzwyklejszy urlop nad polskim morzem. Ale to moja ocena, pewnie subiektywna.
j
jasio
Czy ktoś czegoś nie pomylił??????Ta panie zdobyła margeritę w swojej knajpie w Skali. W to uwierzę!
B
Boguś Radosny
A ja się cieszę i gratuluję!
j
jasio
Litości,350kg żywności i bagaż 12 uczestników do 20kg każdego to razem jest około 590kg i to niosło 5 tragarzy? Rzeczywistość jest taka,że jeden tragarz może nieść 20kg.Jak tam byłem to dla trójki turystów było 13 tragarzy, dwóch przewodników i jeden kucharz.Wszystko jest na dole warzone i normy raczej nie przekracza się.Swoją droga jest to piękna dla oka wyprawa-średnio trudna-z małym przygotowaniem dla każdego.Więcej dla oka na www.picasaweb.google.com w szukaj wpisać rwenzori.
h
hanna
Gratulacje Pani Doroto ! Super ! Tylko pozazdrościć takiej pasji
D
DeGie
Dorota Chylińska tylko mieszka w Grudziadzu, jest z Wielkiego Lubienia a to gmina Dragacz. Nie ma się co podniecać. rodowici Grudziądzanie najwyżej doWieliczki pojadą albo chociaż do Egiptu i wtedy się już w gazetach chwalą.

Rodowici grudziądzanie nie potrafią się cieszyć z niczego.
h
harco
Dorota Chylińska tylko mieszka w Grudziadzu, jest z Wielkiego Lubienia a to gmina Dragacz. Nie ma się co podniecać. rodowici Grudziądzanie najwyżej doWieliczki pojadą albo chociaż do Egiptu i wtedy się już w gazetach chwalą.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska