Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grudziądzanka nie chciała chorego psa, więc udawała, że ją pogryzł i wezwała straż miejską. Stanie przed sądem

(marz)
Jeśli ktoś decyduje się na posiadanie psa, to musi już zawsze o niego dbać. Niestety, niemal codziennie do schroniska trafia jeden porzucony pies...
Jeśli ktoś decyduje się na posiadanie psa, to musi już zawsze o niego dbać. Niestety, niemal codziennie do schroniska trafia jeden porzucony pies... Maryla Rzeszut
Mieszkanka domu przy ul. Dworcowej wezwała strażników do "groźnego, bezpańskiego" psa. Mundurowi złapali go, zawieźli do schroniska. Tu ustalono, że... to jej zwierzę.

Chciała wyprowadzić strażników w pole. Posłużyć się nimi do pozbycia się własnego psa. Przeliczyła się. Wszystko się wydało.

Przeczytaj: Miłki. Zastrzelił psa w lesie. W domu miał mini-arsenał [zdjęcia]

Mieszkanka domu przy ul. Dworcowej najpierw zwabiła strażników alarmując, że "jakiś pies ją pogryzł". Gdy municypalni nie zauważyli śladów pogryzienia, oburzona domagała się zabrania "agresywnego, bezpańskiego psa", biegającego po trawniku.

Strażnicy zabrali go do schroniska, gdzie stwierdzono, że ma czip. Szybko ustalono właściciela.
Jakież było zdziwienie strażników, gdy drzwi mieszkania przy ul. Dworcowej otworzyła im... owa pani, która interweniowała w sprawie rzekomo "agresywnego, bezpańskiego psa". Udawała jeszcze, że nie wie o co chodzi, że to nie jej pies.
Jej mąż był bardziej szczery. Przyznał, że to wprawdzie jego pies, ale jest stary, chory i go w domu nie chcą!

Przeczytaj także: Najpierw skatowali psa, potem powiesili. Grozi im do roku więzienia

Strażnicy osłupieli, bo z tak perfidnymi ludźmi nieczęsto mają do czynienia.
- Przekonywali, że właściciele psa mają obowiązek się nim zajmować. Zwłaszcza, gdy jest chory i potrzebuje pomocy - wyjaśnia Jan Przeczewski, komendant straży miejskiej. - Wyzbywanie się w taki sposób zwierzęcia zżytego z właścicielem jest znęcaniem się. Małżeństwo, nie takie wiekowe, bo 60-latkowie, za nic nie chcą psa z powrotem. Skierujemy zatem sprawę do sądu.

Izabela Połczyńska, pracownica schroniska w Węgrowie informuje, że niemal codziennie trafia do nich jeden, niechciany pies. - Tylko w pojedyncze dni, czasem żadnego nam nie przywożą. W kwietniu przyjęliśmy 32, w maju 23, w czerwcu 27 - wylicza. - Szukamy dla piesków nowych właścicieli, ale wydajemy ich mniej więcej tyle, ile przybywa. Ostatnio, przy pomocy strażników, zwróciliśmy sześć psów, będących u nas już ponad rok, ich właścicielom. Dali się przekonać do dalszej opieki nad zwierzakami.

Zwierzę nie może zniknąć bez śladu

Czy skoro zmusza się ich do opieki, a tak nie chcą psów, to nie będą ich krzywdzić? Nie spróbują się pozbyć, np. zabić?

- Psy mają czipy. To będzie pod kontrolą - informuje Izabela Połczyńska. - Śmierć psa nie ujdzie niezauważenie. Żaden weterynarz nie uśpi psa bezpodstawnie. Trzeba ponadto się rozliczyć z utylizacji zwłok psa, bo figuruje on w rejestracji. Nie może zniknąć bez śladu. Za krzywdzenie lub zabicie psa grożą konsekwencje.

Ludzie wyrzucają psy nie tylko latem. O każdej porze roku.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska