Żeby pozbyć się niechcianych zwierząt, ludzie często są okrutni. Inni dają jednak nadzieję
Zwierzaków w reklamówce było aż trzynaście! 6 kotów i 7 kotek. Zaledwie kilkudniowych.
- Myślę, że pochodzą z co najmniej trzech różnych miotów - dodaje Anna Sargalska, na co dzień lekarz weterynarii.
Maluchy znalazła pod drzwiami lecznicy i przygarnęła pod swój dach.
Żeby kotki utrzymać przy życiu, co kilka godzin trzeba je karmić za
pomocą strzykawki mlekiem w proszku. I dogrzewać specjalną lampą.
Na to, co się stało, brakuje słów
Nie mieści mi się w głowie, że ktoś mógł zabrać tak małe kotki
ich matkom i narazić je na śmierć - mówi młoda kobieta. - Musiał to być człowiek kompletnie pozbawiony wyobraźni.
Lekarka ma nadzieję, że dzięki monitoringowi zamontowanemu na osiedlu uda ustalić się kto zwierzaki podrzucił. - Przecież to porzucenie zwierząt - twierdzi Kamila Kwiatkowska, która pomaga w opiece nad kocią gromadką.
Ale z dwojga złego, jeśli ktoś miałby kociaki zabić, to lepiej, że przyniósł je weterynarzom.
Nie jest to zresztą pierwszy taki przypadek. - Wcześniej zdarzało się, że znajdowałyśmy kotki, ale nigdy nie tak wiele i nie tak maleńkie - dodają Anna i Kamila.
Trafiają pod drzwi lecznic albo do schroniska
Czworonogi podrzucane są też pod drzwi innych lecznic weterynaryjnych. A przede wszystkim w okolice schroniska dla zwierząt. Najczęściej są to stare i szczenne suki.
- Nie ma dnia, żebyśmy nie znaleźli jakiegoś psa - mówi Żaneta Maciejewska, kierowniczka schroniska w Węgrowie. - Ludzie najczęściej zostawiają je przywiązane do drzew w pobliskim lesie. Czasami psy
są wieszane na gałęziach. To jest okrutne. Znieczulica ludzka chyba nie ma granic.
W tej chwili przytulisko jest przepełnione. Przebywa w nim około 300 psów.
- Dowozimy klatki, bo nie mamy już gdzie umieszczać zwierząt - dodaje
Żaneta Maciejewska.
Lepiej sterylizować
Maluchy, które podrzucono pod drzwi lecznicy, zapewne zostały urodzone przez bezpańskie, błąkające się po blokowiskach kotki.
- Takich dramatów udałoby się uniknąć, gdyby na szeroką skalę prowadzić w naszym mieście sterylizację wolno żyjących zwierząt - mówi Małgorzata Ziółkowska, wolontariuszka Fundacji "For Animals", promująca akcję
sterylizacji kotów.
Do jej przeprowadzenia namówiła już samorząd miasta.
Teraz szuka kolejnych sponsorów.
Czy ktoś przygarnie?
Koty, które znaleziono pod lecznicą muszą trochę podrosnąć i do adopcji będą gotowe w połowie czerwca. Być może wśród Czytelników "Pomorskiej" znajdą się osoby gotowe przygarnąć choć jednego z 13 uroczych
kociaków?
Informacji zasięgnąć można pod nr tel. 0/506-023-652 lub 56/46-56-331.
Więcej zdjęć kotków prezentujemy w galerii foto