Hejt w gminie Mrocza, ruszył proces. - Jestem niewinny! - twierdzi oskarżony

Wszystko wydarzyło się latem 2023 r. Jarosław Odrobiński piastował mandat radnego z przerwami 17 lat. W tej kadencji samorządu pełnił funkcję przewodniczącego Rady Miejskiej Mroczy. Latem zrezygnował z mandatu, by z nominacji premiera Mateusza Morawieckiego objąć funkcję p. o. burmistrza Mroczy.

Była to konsekwencja uprawomocnienia się wyroku wydanego przez sąd na burmistrza Mroczy Leszka K. Został on skazany na bezwzględne więzienie i grzywnę za przekroczenie uprawnień w celu przywłaszczenia sobie korzyści finansowej.

Do hejtu na jednym z portali internetowych doszło w czasie, gdy Jarosław Odrobiński nie piastował już funkcji przewodniczącego rady, ale już głośno było o tym, że to właśnie jemu - do czasu przeprowadzenia przedterminowych wyborów - powierzone zostaną obowiązki p. o. burmistrza Mroczy.

Nieznana osoba w Internecie obrzuciła Jarosława Odrobińskiego inwektywami, wśród których najłagodniejszym określeniem były słowa "mrotecka szmato", groziła mu też pobiciem, a nawet śmiercią. "Jest nas już 250 osób", "rozjadą cię" groził hejter. Podawał konkretne miejsca, gdzie Jarosław Odrobiński spodziewać się może napaści.

Ofiara zgłosiła sprawę hejtu na policję, a ta w wyniku śledztwa wytypowała osobę podejrzaną o dokonanie wpisów. To pracujący w Norwegii Rafał G., mieszkaniec jednego z podmroteckich sołectw. Właśnie podczas pobytu w Norwegii dopuścić się miał hejtu.

Podejrzanego wezwano, by po powrocie do kraju zgłosił się na policję. I tak się stało. Rafał G. złożył wyjaśnienia, z których wynikało, że w czasie kiedy dokonano wpisów był w Norwegii, podał nawet godziny, w których wtedy pracował.

W grudniu 2023 r. nakielska prokuratura przesłała do Sądu Rejonowego w Nakle akt oskarżenia przeciwko Rafałowi G. Grozić mu mogą nawet dwa lata pozbawienia wolności. Właśnie odbyła się pierwsza rozprawa.

Oskarżony w pierwszych słowach podkreślił, że jest niewinny, niczego nie pisał, nie zna Jarosława Odrobińskiego, a w czasie kiedy dokonano wpisów przebywał w Polsce. To zaprzeczenie wyjaśnień składanych przez niego w czasie śledztwa.

Oskarżony stwierdził w sądzie, że się pomylił. W chwili gdy dokonano wpisów był jednak w Polsce. Mogą to poświadczyć jego koledzy i żona, bo stawiał garaż, wybrał się też na ryby z dziećmi na jezioro w Orlu. Widział go tam emerytowany przedsiębiorca z Mroczy, który płynął łódką i doradził rodzinie, gdzie najlepiej łowić.

Sędzia Sądu Rejonowego w Nakle Radosław Trzeciak nie krył zdziwienia, bo po otrzymaniu wezwania oskarżony miał siedem dni na złożenie ewentualnych wniosków dowodowych, które oczyścić by go mogły z zarzutów. Nie zrobił jednak tego. - Nie miałem czasu – powtarzał kilkakrotnie Rafał G.

Oskarżony mieszka w Norwegii z dwoma Polakami, to jednak mieszkańcy innych regionów Polski.

- We wpisach są wymienione konkretne ulice i miejsca. Osoba, która je pisała musiała znać Mroczę – mówił na rozprawie pokrzywdzony, który podjął się także roli oskarżyciela posiłkowego.

Termin kolejnej rozprawy wyznaczono za miesiąc. Wezwany zostanie na nią m. in. przedsiębiorca z Mroczy wskazany przez oskarżonego. Rafał G. zapowiedział, że do tego czasu dostarczy dowody na to, że w czasie, gdy doszło do hejtu był w Polsce i nie mógł być autorem hejterskich wpisów, których dokonano w Norwegii. Przekonywał sąd, że takowe dowody posiada.