Holendrzy pomagają Towarzystwu Przyjaciół Hospicjum

Dowodem ostatnia wizyta - tuż przed Dniami Chojnic i charytatywna kolacja w restauracji "Małe Swory" Renaty Kornowskiej.

Pomysł fundacji Kienkeurig i jej szefa Alberta Menheere okazał się strzałem w dziesiątkę. Holendrzy przywieźli produkty na tę ucztę, z której dochód miał zasilić konto Towarzystwa. Sam Albert Menheere stał się na ten wieczór szefem kuchni i serwował smakołyki, które znikały w okamgnieniu - wykwintna przystawka, zupa szparagowa z wędzonym łososiem czy deser z jabłkiem z marcepanem w roli głównej i truskawką oblewaną czekoladą. A do tego Renata Kornowska podała prosiaka i dzika. Nic dziwnego, że humory dopisywały, rozmowom i tańcom nie było końca. A dochód dla TPH ze sprzedaży zaproszeń-cegiełek to 8 tys. 400 zł. Były atrakcje dodatkowe - koło fortuny czy sprzedaż pocztówek z niedawnej wystawy polskich artystów w Waalwijk.

To nie wszystko. Bo Holendrzy postanowili w Dni Chojnic wpleść akcenty holenderskie, też z intencją, by pomóc TPH. Kto kupił w ich kramach na Starym Rynku ser, chlebek z rodzynkami, czy wafle, cebulki tulipanów itd. także stawał się dobroczyńcą TPH. Wszystkie pieniądze były przeznaczone dla chojnickiego stowarzyszenia, w sumie - po podliczeniu okazało się, że jest to 7 tys. zł, czyli łączny dochód wynosi 15 tys. 400 zł.

Przed wczorajszym wyjazdem przedstawiciele fundacji Kienkeurig wręczyli prezesce TPH Hannie Rucińskiej i jej zastępczyni Małgorzacie Kaczmarek kasetkę z pieniędzmi i już się szykują na następny rok.

- Są naprawdę niesamowici - mówią szefowe TPH. - Tyle serca, inwencji, starania z ich strony to naprawdę wielki dar. Jesteśmy bardzo wdzięczne i szczęśliwe, że mamy takich przyjaciół.