Oskarżony Marek N. był związany z Kościołem Starokatolickim RP. Początkowo został subdiakonem, zaczął bezpodstawnie tytułować się księdzem, nosić sutannę i koloratkę, mimo tego że koloratki używać nie mógł, a sutannę mógł nosić jedynie na terenie kościoła. Wcześniej był kilkukrotnie karany, głównie za przestępstwa oszustwa.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Horror w Zgierzu. Pacjenci umierali, byli odwodnieni i niedożywieni
Mężczyzna od wielu lat prowadził działalność, której celem miała być pomoc osobom potrzebującym, w szczególności osobom starszym. Prokuratura w akcie oskarżenia ujęła kilka osób, które stały się ofiarami fałszywego księdza Marka N.
Porywał i więził, a miał się opiekować
- Pierwsza jego ofiara ujęta w akcie oskarżenia to podopieczna placówki, którą prowadził w Działach Czarnowskich. Kobieta trafiła tam wbrew swojej woli. Wcześniej na jej temat ukazywały się publikacje prasowe, z których wynikało, że jest zadłużona, a jej mieszkanie może zostać sprzedane za dług - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Marek N. zdobył adres kobiety i doprowadził do umieszczenia jej w prowadzonej przez siebie placówce opiekuńczej. Umieszczenie kobiety w placówce odbyło się wbrew jej woli. Fałszywy ksiądz Marek N. zaplanował całą sytuację bardzo dokładnie. W lutym 2015 roku do mieszkaniu kobiety przyszły osoby blisko współpracujące z Markiem N.
Przybysze zachęcali kobietę do wypicia alkoholu. Następnie zwabili ją do samochodu zaparkowanego w pobliżu jej mieszkania. Pretekstem miało być opłacenie rachunku za prąd. Kobieta została porwana i przewieziona do placówki prowadzonej przez fałszywego księdza.
- Nie mogła jej opuszczać, była zastraszana. Korzystając z pomocy jednego z podopiecznych, m.in. wysyłała listy z prośbą o pomoc. Jeden z nich skierowała do Wojewody Mazowieckiego. Zawarła w nim informację, że została uprowadzona, odcięta od świata i nie wolno się jej z nikim komunikować - mówi Krzysztof Kopania. - Podjęte działania przy zaangażowaniu ze strony dziennikarzy doprowadziły do tego, że kobieta w czerwcu 2015 odzyskała wolność - dodaje prokurator.
W czasie pobytu poszkodowanej kobiety w placówce Marka N. zaplanowano licytację jej mieszkania. Komornik nie zdążył jednak zlicytować mieszkania, bo wcześniej mieszkanie kobiety... sprzedał oskarżony fałszywy ksiądz Marek N.
Horror w domu pomocy w Zgierzu. Jeden pacjent nie żyje
Mieszkanie zostało sprzedane za 153 tysiące złotych. Z kwoty tej oskarżony musiał spłacić zadłużenie. Zostało 67 tysięcy złotych. W kwietniu Marek N. dał kobiecie zadatek, a resztę miał trzymać w depozycie. Pieniędzy nigdy nie zwrócił, a pokwitowanie przejęcia pieniędzy zniszczył.
Kobieta zeznała też śledczym, że podejrzewa Marka N. o zorganizowanie hucznej imprezy za jej pieniądze. Okazją miał być awans oskarżonego w strukturach Kościoła Starokatolickiego RP. Oskarżony pożyczył jeszcze od pokrzywdzonej 5 tysięcy złotych. Tych pieniędzy też nigdy nie oddał.
Wyłudził nawet pieniądze z pogrzebu
- Kolejną pokrzywdzoną w tej sprawie jest podopieczna Domu Schronienia w Zgierzu. Kobieta trafiła tam za matką, którą przewiózł transport sanitarny z jednego z łódzkich szpitali. Po śmierci matki oskarżony, by pokryć koszty jej pogrzebu nakłonił pokrzywdzoną kobietę do sprzedaży spółdzielczego prawa do lokalu - mówi prokurator Krzysztof Kopania.
Zrozpaczona kobieta, załamana po śmierci matki, sprzedała mieszkanie za 108 tysięcy złotych. Osoba, która odkupiła mieszkanie od kobiety, sprzedała je po kilku dniach... z ponad 30-tysięcznym zyskiem.
Fałszywy ksiądz przejął od poszkodowanej kobiety 8 tysięcy złotych. Miały to być pieniądze na pokrycie kosztów pogrzebu jej matki. Oskarżony Marek N. zawyżył koszty dwukrotnie. Następnie wykorzystał upoważnienie, które wystawiła mu poszkodowana kobieta i na jego podstawie dokonał kolejnych wypłat i przelewów pieniężnych z jej konta.
Przywłaszczał pieniądze z ubezpieczeń
Prokuratorzy udowodnili też, że w lutym 2016 roku Marek N. odebrał ponad 1300 złotych emerytury podopiecznej Domu Schronienia w Zgierzu. Pieniądze odebrał z Zakładu Ubezpieczeń społecznych, mimo że podopieczna ośrodka już nie żyła. Natomiast we wrześniu 2016 roku przywłaszczył 604 złote zasiłku przeznaczonego dla kobiety, która już nie przebywała w zgierskiej placówce.
- Jak ustalono oskarżony usiłował także oszukać Ośrodek Pomocy Społecznej w Oporowie, który poszukiwał miejsca dla ciężko chorego niepełnosprawnego podopiecznego. Aby zachęcić do umieszczenia mężczyzny w prowadzonej placówce, za 700 złotych miesięcznie oskarżony deklarował zapewnienie całodobowej opieki, czterech posiłków dziennie, środków higieny, zajęć terapii grupowej i konsultacji psychologicznej - mówi Krzysztof Kopania.
Deklaracje rażąco odbiegały od rzeczywistości. W październiku 2016 roku mężczyzna został jednak przewieziony do Domu Schronienia w Zgierzu. Tutaj po kilku dniach zmarł. Żądana zapłata za opiekę nie została przez ośrodek opieki społecznej uiszczona.
Uważa, że jest niewinny
Fałszywy ksiądz nie przyznaje się i w wyjaśnieniach neguje zasadność przedstawianych mu zarzutów. W dalszym ciągu trwają ustalenia dowodowe, dotyczące narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 39 podopiecznych. Część z tych osób zmarła. Gromadzone są również dowody, dotyczące oszustwa na szkodę PZU Życie S.A.
Po publikacjach prasowych ośrodek został zamknięty, a Marek N. wylądował w areszcie śledczym. Śledztwo prowadzone jest w kierunku narażenia podopiecznych ośrodka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.
Biegli psychiatrzy stwierdzili, że oskarżony jest poczytalny i może ponosić odpowiedzialność karną.
Śledczy sprawdzili, że 20 tysięcy złotych miało być darowizną dla Domu Schronienia prowadzonego przez Marka N. Łącznie rozdysponował ponad 104 tysiące złotych z pieniędzy pokrzywdzonej.