Hubert Stys: - Ludzie poczuli, że ich obowiązkiem jest wypowiedzieć się po jednej ze stron

- Zaskoczył pana wynik wyborów?
Tak, mimo wszystko PiS wyszedł obronną ręką i zachował pozycję lidera. Nie było to łatwe, a jednak - po ciągnących się za nim aferach i aferkach nie widać śladu. Nawet ostatni potężny cios dla Kościoła, mocno wspierającego PiS, nie zaważył na spadku notowań partii władzy. Zaskakuje też słaby wynik Wiosny Biedronia, bo z marzeń o 12-14 proc. zostaje ledwie połowa. I to właśnie Biedroń wydaje się największym przegranym tych wyborów. Schetyna nim nie jest, choć zbudował niezwykle szeroką koalicję, co samo w sobie jest osiągnięciem znaczącym, i nie wygrał. Zwycięstwo w tę niedzielę daje otwarte drzwi do zwycięstwa na jesieni. Ale różnica między PiS a KE to tylko 3 proc. Frekwencja jesienią może być podobna.

Zobacz także: Wyniki Wyborów do Europarlamentu. Sondaż IPSOS: PiS 42,4%, KE 39,1%

- Co pana zdaniem wpłynęło na te wyniki?
Widzieliśmy niebywałą jak na takie wybory mobilizację w elektoratach: gorąca, czasem gorsząca, temperatura sporu politycznego udzieliła się społeczeństwu: ludzie poczuli, że ich obowiązkiem jest wypowiedzieć się po jednej ze stron partyjnej barykady. Narracja partii politycznych, absurdalna z punktu widzenia istoty tych wyborów – mówiono przecież głównie o Polsce, nie o Unii, okazała się, paradoksalnie, strzałem w dziesiątkę.

- Jaki scenariusz powyborczy teraz pan przewiduje?
PiS będzie robił wszystko, by kontynuować zwycięską passę i by utrzymać władzę. Również po to, by osoby popełniające delikty konstytucyjne nie były pociągnięte do odpowiedzialności. Na razie Jarosław Kaczyński może odetchnąć, choć pojawia się na prawo od PiS Konfederacja, która będzie zainteresowana podbieraniem mu skrajnego elektoratu. Biedroń, zamiast maszerować po władzę, będzie raczej bronił się przed progiem wyborczym. Konfederacja, jak widzimy, już połknęła Kukiza, czeka nas teraz transfer działaczy w jej stronę i koniec projektu Kukiz’15.

- A na co Polacy mogą liczyć w Brukseli z takim wynikiem wyborczym?
Wszystko będzie uzależnione od układu sił w Parlamencie Europejskim. Ważne, na ile PiS będzie w stanie dogadać się z kontestatorami Unii z innych państw i jak mocną frakcję zdołają utworzyć. Ale granie na osłabianie Unii nie jest naszym narodowym interesem. Stabilna większość partii proeuropejskich oznaczać będzie marginalizowanie pomysłów i koncepcji polskiego rządu, czyli i skuteczności jego europarlamentarzystów. Jeśli potwierdzą się wysokie wyniki poparcia dla Zielonych (tak jak w Niemczech), w skali UE, możemy obserwować przemodelowanie europejskiej sceny politycznej.