https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ich wymarzony dom jest w Dzierzenku

Liliana Sobieska
Rodzina Falkiewiczów już w nowym domu:  Kamil - jeden z sześciorga rodzeństwa, Józef,  głowa rodziny, Agnieszka Skobowiat -  przyjaciółka i opiekunka rodziny oraz Marzena  Falkiewicz.
Rodzina Falkiewiczów już w nowym domu: Kamil - jeden z sześciorga rodzeństwa, Józef, głowa rodziny, Agnieszka Skobowiat - przyjaciółka i opiekunka rodziny oraz Marzena Falkiewicz. Liliana Sobieska
Życie ich nigdy nie głaskało. Ona bez rodziców. On, z zawodu elektryk, kiedyś czynnie pracujący. Do momentu, kiedy zmogła go ciężka choroba. Szóstka dzieci. Ciągły brak spokojnego dachu nad głową i minimum stabilizacji życiowej. Od niedawna zaczęli się uśmiechać...

O smutnej historii rodziny Falkiewiczów pisaliśmy dwukrotnie. Przypomnijmy - życie tak niefortunnie im się poukładało, że nigdy nie mieli własnego domu. Ciągle mieszkali w wynajętych lokalach.

Kilka lat w Zasadkach, skąd właściciel ich wyeksmitował uznając, że to dla niego żaden interes. Ze skromnym dobytkiem przybyli do Chlebowa, gdzie urząd gminy w Świedziebni znalazł im dom. Mieszkali w nim około trzech miesięcy,

w bardzo złych warunkach.

Nieremontowany dom, a właściwie jego część, nie zaspakajał podstawowych wymogów do normalnego życia dla ośmioosobowej rodziny.

W zimnie, wilgoci spali pokotem na materacach rozkładanych na noc bezpośrednio na podłodze. Martwili się, jak przetrwają zbliżającą się zimę.

Rozglądali się za lepszym lokum.

W ich imieniu czyniło to również od lat opiekujące się bezinteresownie rodziną Falkiewiczów małżeństwo Skobowiatów ze Świedziebni.

O potrzebie mieszkaniowej wielodzietnej rodziny mówił podczas niedzielnych mszy proboszcz parafii Świedziebnia ks. Tadeusz Wołowiec.

Na apel duchownego odpowiedzieli pewni państwo, którzy wprawdzie sami mieszkania nie posiadali, ale wskazali dom w Dzierzenku (gmina Osiek). Właściciel, do którego zgłosili się zainteresowani, bez oporów zgodził się na zasiedlenie.

Dom w Dzierzenku, solidny, murowany wymagał gruntownego remontu. Przyszli lokatorzy przy wsparciu parafii, rodziny Domagalskich, Cieszyńskich i Skobowiatów ze Świedziebni wprowadzili się w pierwszych dniach w pierwszych dniach grudnia.

Teraz zajmują dwa duże pokoje, przestronną kuchnię. Jest też spora sień, którą gospodyni wkrótce zamierza zagospodarować. Nie jest to metraż na ośmioosobową rodzinę. Ale cieszą się, że już nie muszą spać na podłodze...

- Mieszkanie jest ciepłe, suche. Bardzo się z niego cieszę. Czuję się tak, jakbym w niebie była! Choć jestem tutaj od niedawna, ale to miejsce wydaje się tak bliskie. Mam wrażenie, jakbym tutaj z dziesięć lat mieszkała. Chyba przyprowadził nas tu sam Pan Jezus z pomocą wielu dobrych ludzi. Wierzę, że wymodliłam to miejsce - opowiada wzruszona Marzena Falkiewicz.

Właściciel domu okazał się wrażliwym i hojnym człowiekiem. Postanowił nie pobierać od nowych lokatorów żadnego czynszu.

Poza tym od wiosny dla rodziny Falkiewiczów szykuje się możliwość zarabiania. Obecnie żyją z renty ojca oraz zasiłków i zapomóg. Ich nowy, wymarzony dom stoi wśród ośmiu hektarów sadu jabłoniowego. Będą go doglądać i pracować w nim.

- Już się czuję jak prawdziwy ogrodnik. Najważniejsze, że tutaj

będę miał pracę,

będą świeże owoce. Już teraz chodzę po sadzie i przyglądam się drzewom. Mieszkamy w tym domu od niedawna, ale zdążyłem pozbierać kilka wiader jabłek spod drzew. Żona zrobiła z nich smaczną marmoladę - chwali się Józef Falkiewicz.

- Niedawno odwiedziła nas teściowa. Ona bardzo długo martwiła się co z nami będzie, kiedy skończy się ta wieczna tułaczka? Ale teraz jest już spokojna o nasz los. Wszyscy razem się cieszymy. Ja już sobie wyobrażam, jak to będzie pięknie wiosną kiedy zakwitną jabłonie... A latem będziemy sobie siedzieć wieczorami w sadzie i grila robić. Dzieci się cieszą, bo na terenie sadu jest mały stawik w którym będą się kąpać. A ten staw jest niezwykły, ma kształt serca. Prawie takiego, jakie okazali nam wszyscy dobrzy ludzie - kończy pani Marzena.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska