Kilka dni temu IKEA zaczęła szukać kolejnych pracowników, właśnie do sklepu w Bydgoszczy. - Potrzebujemy specjalistów projektowania wnętrz z wykształceniem plastycznym - informuje Karolina Horoszczak, rzecznik firmy. - Rekrutacja zaczyna się ze sporym wyprzedzeniem, bo przyszłych pracowników czeka seria szkoleń oraz praktyk w istniejących sklepach. Pracę w Bydgoszczy ma znaleźć kilkunastu dekoratorów.
Jak dodaje pani rzecznik, budowa sklepu tej szwedzkiej sieci w Bydgoszczy, ruszy wkrótce. O terminach jednak mowy nie ma. Już kilkakrotnie go przekładano. Czy tym razem się uda?
Miasto nie wypuści?
Maciej Grześkowiak, zastępca prezydenta Bydgoszczy zapewnia, że IKEI z miasta nie wypuści. - Zrobimy wszystko, by firma u nas została. Chcemy, by stała się jednym z elementów wizerunku w Bydgoszczy. Czas już najwyższy, żeby nasi mieszkańcy mogli tutaj zrobić zakupy, a nie musieli jeździć do Gdańska po meble - mówi.
Jak dodaje Grześkowiak, bydgoskie władze negocjują właśnie ze Szwedami porozumienie. Wiceprezydent nie chce zdradzać szczegółów, ale przyznaje, że obie strony rozmawiają też o układzie drogowym.
Czekamy na szczegóły
- Czy IKEA sfinansuje budowę zjazdu dla kierowców z ulicy Fordońskiej? - pytam Macieja Grześkowiaka. - Zależy nam, żeby za to nie placić - odpowiada tajemniczo. I dodaje, że szczegóły powinny być znane za kilka tygodni.
Tymczasem Roman Jasiakiewicz, były prezydent Bydgoszczy, który w 2002 roku podpisywał umowę ze szwedzką firmą, zwraca uwagę na jedną rzecz. - Obecne władze powinny wręcz wymóc na przedstawicielach IKEI, by zbudowali na własny koszt identyczny zjazd jak zrobił Auchan. Takie zresztą warunki były w umowie z 2002 roku - dodaje Jasiakiewicz. - Każdy market, który powstawał w Bydgoszczy za moich rządów, przebudowywał układ drogowy na własny koszt. Dlaczego inaczej miałoby być w przypadku IKEI? - pyta były prezydent.
