Ile za referendum w Złotnikach Kujawskich?

Przypomnijmy, że siedmioosobowa grupa mieszkańców gminy chce doprowadzić do rozpisania referendum w sprawie odwołania ze swojej funkcji zarówno wójta, jak i radnych. Aktualnie zbierają podpisy. Potrzebowali ich około 700, a zebrali już o dwieście więcej.

Różne opinie

Tymczasem zwolennicy wójta wytykają pomysłodawcom tej inicjatywy, że narażają gminę na niepotrzebne wydatki. - Gmina wyda pieniądze na referendum. Potem okaże się, że frekwencja będzie za niska i cała ta inicjatywa weźmie w łeb. Po co więc wydawać publiczne pieniądze? - pyta mieszkaniec Złotnik Kujawskich, który nie ukrywa, że jest zwolennikiem wójta.

Zadeklarowany przeciwnik wójta wyznaje natomiast, że referendum warto zorganizować nawet przy wysokich kosztach. - Jeśli społeczeństwo nas poprze, odsuniemy wójta i radnych od władzy. Każde pieniądze warte są tego, by ten sukces osiągnąć - tłumaczy.

Kto za to płaci?

Kazimierz Czaplicki, kierownik Krajowego Biura Wyborczego w swym komentarzu do ustawy o referendum lokalnym tłumaczy, kto płaci za referendum. Okazuje się, że z budżetu państwa pokrywane są wyłącznie wydatki związane z zadaniami i czynnościami komisarza wyborczego. Są to m. in.: druk kart do głosowania, rozplakatowanie informacji o referendum, organizacja szkoleń dla członków komisji.

Większość kosztów organizacji referendum spoczywa na gminie. To ona wypłaca diety członkom komisji i to ona przygotowuje lokale do głosowania, płaci za ich wyposażenie, za zakup materiałów biurowych, transport i łączność telefoniczną. Ewa Czyżewska, skarbnik gminy Złotniki Kujawskie, jeszcze nie zna dokładnych danych dotyczących kosztów organizacji referendum. Ze wstępnych obliczeń wynika, że gmina będzie musiała wyłożyć na ten cel około 25 tys. zł.

Ludzie wskazują następcę

Tymczasem na naszym forum internetowym trwa zażarta dyskusja między zwolennikami i przeciwnikami wójta Henryka Styrny. Internauci wytypowali już nawet jego następcę. Najczęściej pada nazwisko Krystyny Gawron-Fiedorow, dziś opozycyjnej radnej.