- W 2003 roku przestaliśmy przyjmować wnioski o dopłaty do wymiany okien - opowiada Jarosław Skopek, prezes SM "Zjednoczeni". - Jeśli specjalna komisja stwierdziła, że stare okna były zniszczone, lokator uzyskiwał 50 procent dofinansowania. Płaciliśmy także za koszty montażu.
Pozytywnie rozpatrzonych wniosków było tak dużo, że spółdzielnia nie mogła spłacić wszystkich zobowiązań od razu. Suma dopłat przewyższała bowiem dochody "Zjednoczonych". Do tej pory nie wszyscy mieszkańcy dostali pieniądze.
A jak ten problem rozwiązały inne spółdzielnie?
- U nas nikt nie ocenia stanu starych okien - mówi Leszek Małecki, wiceprezes Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Każdy, kto się do nas zgłosi, otrzyma dopłatę pod warunkiem, że okno będzie spełniało takie same warunki architektoniczne.
Za wymianę okien spółdzielnia wypłaca 15, 20 i 30 procent wartości okien w zależności od tego, ile budynek ma lat. Po 15 latach należy się 15 proc., po 20 - 20 proc. i po 30 - 30 proc. Kto chce uzyskać dofinansowanie, musi się pospieszyć. Wnioski od mieszkańców będą przyjmowane jedynie do 2011 roku. Wtedy zakończy się program ocieplenia budynków, z którego funduszy wypłacane są pieniądze.
Trzeba jednak pamiętać o tym, że przy wycenie kosztów wymiany spółdzielnia nie bierze pod uwagę tego, ile faktycznie zapłaciliśmy za okno, ale wcześniej wyliczoną średnią na podstawie danych od producentów. Podobnie jest w Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
- Zwracamy do 40 proc. tej sumy - informuje Andrzej Wyżgowski, zastępca prezesa zarządu spółdzielni. - Dofinansowanie można uzyskać tylko raz, i to tylko pod warunkiem spełnienia wszystkich wymogów technicznych. Informacje o nich można uzyskać w siedzibie spółdzielni.
W Fordońskiej wymieniono już 56 procent starych okien. - Jeśli mieszkańcy będą w takim samym tempie przeprowadzać remonty, za 5 lat wszystkie okna powinny być wymienione.
"Budowlani" od ponad 10 lat dopłacają 10 proc. do wymiany okien i to niezależnie od ich stanu. - Należy pamiętać jednak, że muszą być w tym samym kolorze co poprzednie. Wielu mieszkańców o tym zapomina - ubolewa Jacek Kołodziej, wiceprezes spółdzielni.