Po wczorajszej naradzie sztabu Międzynarodowego Festiwalu Folkloru wiadomo, że impreza raczej się odbędzie, ale nie wiadomo, czy koncert finałowy zobaczą bruszanie. Marek Czarnowski, prezes "Krebanów" twierdzi, że jest ostatnią osobą, która myślałaby o zamknięciu festiwalu. Ale jednocześnie uważa, że nie można go organizować na takich warunkach jak dotychczas. Z wyliczeń dotyczących festiwalu przed dwoma laty wynika, iż koszty wyniosły wtedy 83 tys. zł, a gmina Brusy nadal wspiera imprezę zbyt skromnie.
Kasa za mała
- Niech burmistrz udowodni, że 60 tys. zł wystarczy - mówi Czarnowski. - A problemy ma nie tylko festiwal, także zespół, który jest skandalicznie niedofinansowany. A ja nie chcę robić niczego byle jak i za pomocą półśrodków.
I Czarnowski wymienia - nie sposób występować w podartych strojach, zniszczonych butach, jechać za granicę bez profesjonalnie wydanych folderów i płyt. - To przecież promocja naszej gminy - podkreśla.
Początek we Wielu
Na wczorajszym spotkaniu nie doszło do porozumienia między "Krebanami" a burmistrzem Witoldem Ossowskim. - Jeśli nic się nie zmieni, będziemy szukali innego miejsca na koncert finałowy - zapowiada Czarnowski.
A burmistrz Ossowski takiego scenariusza nie dopuszcza. - Festiwal się odbędzie i niepotrzebne jest medialne prowokowanie do konfliktu społecznego - powiedział "Pomorskiej".
Na dziś pewna jest inauguracja we Wielu. Liczba zespołów też nie jest ostateczna - może być ich 9-10 lub 14-16. Czarnowski zapowiada przyjazd tak egzotycznych, jak z Ekwadoru czy Indonezji, ale na dobrą sprawę i skład koncertowy jest pod znakiem zapytania.
