Niecałe dwa miesiące - tyle trwało tworzenie programu finansowania in vitro z budżetu miasta. W sobotę po południu założenia programu przedstawił Michał Stasiński, bydgoski poseł .Nowoczesnej. Konferencję zorganizował w pobliżu Opery przy rzeźbie Łuczniczki Nova. Nie bez przyczyny. Jako logo programu „Bydgoskie in vitro” pojawia się ciężarna Łuczniczka.
- Projekt obywatelskiej uchwały samorządowego programu zdrowotnego „Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego - in vitro dla mieszkańców Bydgoszczy w latach 2016-2019” przygotował prof. Wiesław Szymański, a my teraz rozpoczynamy zbiórkę podpisów pod tym projektem - mówił Stasiński. - Potrzebujemy ich tysiąc. Wówczas będziemy mogli złożyć projekt bydgoskiej radzie miasta.
Już po jednym dniu zbierania podpisów udało się ich zgromadzić kilkaset. - Szacujemy, że rocznie w Bydgoszczy z tego programu mogłoby skorzystać w 240 par - informował poseł Stasiński. - Proponujemy finansowanie jednej pełnej próby zapłodnienia metodą in vitro kwotą 5 tysięcy złotych. W związku z tym rocznie miasto musiałoby przeznaczyć na ten cel 1,2 mln złotych. Gdyby projekt udało się wdrożyć od 1 lipca, w tym roku trzeba by mówić o kwotach rzędu 500-600 tysięcy złotych.
Czy miasto będzie w stanie znaleźć w budżecie takie pieniądze? Tego nie wiadomo. Jednak gdy parę miesięcy temu pisaliśmy o takim pomyśle, miasto nie mówiło nie.
- To projekt obywatelski, a nie polityczny, dlatego liczymy na ponadpartyjne zaangażowanie i współpracę - podkreślał Stasiński. - Liczymy, że się uda.
Jak ma się do tego fakt, że w miniony piątek bydgoskie struktury SLD zapowiedziały rozpoczęcie prac nad podobną inicjatywą? - Cieszymy się, że rozpoczynają prace, zachęcalibyśmy jednak, by się do nas przyłączyli, bo razem na pewno uda nam się więcej zdziałać.
Zobacz też: 6-latki mogą pójść jeszcze raz do pierwszej klasy
Inicjatywa .Nowoczesnej to odpowiedź na planowane w czerwcu tego roku wygaszanie rządowego programu finansowania leczenia niepłodności metodą in vitro. - Społeczeństwo, które chciałoby chronić życie poczęte tak naprawdę, bez hipokryzji, powinno zadbać o to, by kobiety i osoby starające się o dzieci czuli się bezpiecznie - mówiła Joanna Czerska-Thomas, szefowa .Nowoczesnej w Osielsku.
Na konferencję została też zaproszona Anna Wróblewska z Nieformalnej Grupy Inicjatywnej. - Bardzo się cieszę z tego, że .Nowoczesna chce realizować taki projekt. Uważam jednak, że finansowanie procedury in vitro z budżetu miast powinno mieć pomocniczy charakter w stosunku do rządowego programu leczenia niepłodności, z którego powinna pochodzić zasadnicza część środków na ten cel - mówiła. - Obawiam się, że jeśli przerzucimy ten ciężar na poszczególne władze miast, to państwo może się ociągać z przywróceniem rządowego programu. Ale biorąc pod uwagę obecną sytuację polityczną wydaje się, że projekt .Nowoczesnej jest w tym momencie niezbędny. Mam nadzieję, że się uda i wierzę, że politycy z naszego miasta potrafią współpracować ponad podziałami.
Bydgoszcz nie byłaby pierwszym miastem, które realizuje taki program z budżetu samorządu. Jednym z nich jest np. Częstochowa.
Do tematu wrócimy.