Od ubiegłego roku dług powiększył się o 28 tys. zł i wszystko wskazuje na to, że będzie powiększał się nadal, bo koszty: ogrzewania, wody, gazu i energii elektrycznej rosną w tempie przekraczającym inflację. Paradoksalnie jednak to nie emeryci i renciści - posiadający stosunkowo niskie dochody - mają największe problemy z regulowaniem opłat na czas. Znacznie częściej zdarza się to osobom młodym, pracującym. - Na dorobku, które otrzymały od gminy lokal, chcą go urządzić, potem kupują samochód, a to wszystko na kredyt - tłumaczy Paweł Bednarski, prezes ZGM w Świeciu. - Biorąc pożyczkę, nie myślą o tym, czy będą w stanie ją spłacić nie pogrążając się w innych zobowiązaniach.
Wyjątkowym brakiem wyobraźni popisała się lokatorka domu socjalnego w Terespolu, która zafundowała sobie meble za 12 tys. zł. Gdy przyszło spłacać raty okazało się, że nie starcza jej na życie.
Indeks niewypłacalnych
Zaległości czynszowe w ZGM przekroczył już 1,273 mln zł. To ogromna kwota. - Nie wpływa ona jeszcze na naszą płynność finansową, ale jeśli nie znajdziemy jakiegoś skutecznego sposobu, na odzyskanie przynajmniej części pieniędzy może być niewesoło - martwi się prezes.
Obawy są w pełni uzasadnione, bo stosowane do tej pory metody trudno uznać za bardzo skuteczne. Gdyby było inaczej, udałoby się przynajmniej zatrzymać narastający dług. Tak nie jest. W ostatnim czasie zdecydowano się więc na inne rozwiązanie. Dane najbardziej opornych lokatorów trafiają do Biura Informacji Kredytowej. - Z jego bazy korzystają banki - tłumaczył podczas ostatniej sesji Bednarski. - Tak więc jeśli ktoś się tam znajdzie, może być pewny, że żaden bank nie udzieli mu pożyczki. To działa na wyobraźnię, o czym przekonaliśmy się całkiem niedawno. Jeden z dłużników po otrzymaniu informacji, że trafi do BIK-u natychmiast wpłacił 2,6 tys. zł.
Ilu pójdzie w jego ślady? Trudno wyrokować. Jak tłumaczy Bednarski każdy przypadek jest inny. Eksmisje nie są praktycznie żadnym straszakiem, bo i tak gmina zobowiązana jest zapewnić mieszkańcowi dach nad głową.
Kończy się na groźbach
Nad tym jak poprawić bilans po stronie wpływów myśli także prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowem, chociaż tam sytuacja jest dużo mniej dramatyczna. - W tej chwili zaległości wynoszą około 120 tys. zł - wyjaśnia Sławomir Grzemski, prezes SM.
Wśród spółdzielców typowych "zatwardziałych" dłużników jest stosunkowo niewielu. Większość poważnie traktuje groźbę zajęcia pensji przez komornika. Podobnie jak znalezienie się w Krajowym Rejestrze Dłużników. Ostatecznością, do której trzeba było się uciec w ubiegłym roku, jest eksmisja.
