Gdy ktoś z mieszkańców Inowrocławia chce dopiec Ryszardowi Brejzie, mówi: "Dla niego liczą się tylko Solanki", "Nic poza Solankami nie widzi", "Najpierw niech pomyśli o swoich mieszkańcach, a potem o kuracjuszach". Zdania tego typu setki razy umieszczaliśmy w rubryce "Ludzie mówią". Temat ten pojawił się również na ustach kandydatów na prezydenta.
- Bywam w Solankach raz, no może trzy razy w roku. Sanatoria, które znajdują się na terenie parku poza jednym są instytucjami prywatnymi. To one powinny zaangażować się finansowo w swoje otoczenie - mówił Marek Słabiński. Podobnego zdania był Włodzimierz Figas: - Tak szeroka rozbudowa parku budzi wątpliwości. Solanki trzeba utrzymać, ponosić ogromne nakłady...
- Przez ostatnie dwa tygodnie kampanii prawie w ogóle nie mówiłem na temat Solanek. Szybko zorientowałem się, że moi przeciwnicy chcą zohydzić mieszkańcom tę największą inwestycję ostatniego stulecia w Inowrocławiu - wyznaje w rozmowie z "Pomorska" Ryszard Brejza.
Wynik, który uzyskał (wygrał już w pierwszej turze) pozwala mu uznać, iż mieszkańcy zaakceptowali jego wizję rozwoju miasta. - Większość inowrocławian to ludzie trzeźwo myślący. Dostrzegają korzystne zmiany wokół siebie - dodaje.
Więcej a poniedziałkowym, papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej" w Inowrocławiu" (29.11.2010)
Czytaj e-wydanie »