Prezydent nie ukrywa, że po raz pierwszy spotyka się z taką sytuacją. - Lokatorzy tej kamienicy sumiennie wywiązują się ze wszystkich swoich zobowiązań. Nie mają zaległości czynszowych, płacą za wodę, także za jej ubytki. Nie rozumiem więc zachowania właścicielki - wyznaje.
Przypomnijmy: właścicielka kamienicy tydzień temu zakręciła wodę i wyprowadziła się. Wcześniej wypowiedziała umowę z "Wodociągami". Jej pełnomocnik tłumaczył nam, że zrobiła tak, bo nie chciała truć swoich lokatorów wodą płynącą przez ołowiane rury. Tymczasem ona w swoich pismach cały czas podkreśla, iż nie chce płacić za tak zwane przecieki. Utrzymuje, że dotąd musiała pokrywać różnice powstałe między licznikiem głównym a licznikami w mieszkaniach lokatorów. Nie chciała tego robić dłużej, więc rozwiązała umowę z "Wodociągami".
Mieszkańcy już od ponad tygodnia w wodę zaopatrują się w sklepach. Na naszych łamach prosili miasto o podstawienie chociaż beczkowozu z wodą. Ich prośba ma zostać spełniona.
- Nie możemy jednak tego robić na koszt gminy. Prawo w takich sytuacjach nam na to nie pozwala - wyznaje prezydent. Dlatego też mieszkańcy zapłacą za wodę, którą dostaną.
Lokatorów to jednak nie dziwi. - My nie oczekujemy, żeby miasto płaciło za błędy właściciela kamienicy - wyznaje lokatorka Lidia Lewandowska. Wie, że "Wodociągi" podstawią im beczkowóz dwukrotnie.
A co będzie potem?
- Zbliża się zima. Na dłuższą metę tak się nie da żyć. Nie pozostanie nam pewnie nic innego, jak tylko prosić prezydenta o inne mieszkania - dodaje pani Lidia.
Tymczasem właścicielka kamienicy wszędzie śle pisma. Chce, by woda w Inowrocławiu rozliczna była tak, jak energia elektryczna i gaz. Promowana przez nią idea jest taka: "W kamienicy nie ma licznika głównego, gdyż licznik lokatora jest licznikiem głównym. Wtedy woda jest rozliczana jak gaz i prąd". Efekt? Właściciel nie jest obciążany za przecieki powstałe miedzy licznikiem głównym a podlicznikami.
Do sprawy wrócimy.
Czytaj e-wydanie »
