Starosta Tadeusz Majewski spotkał się wczoraj w tej sprawie z Eligiuszem Patalasem, dyrektorem szpitala. W zamian za pozytywne rozpatrzenie jego propozycji, deklarował pomoc Zarządu Dróg Powiatowych w utrzymaniu przyszpitalnych miejsc parkingowych.
Nikt nie jeździ tam dla przyjemności
- Pobieranie opłat za parkowanie przed szpitalem zawsze budziło moje wątpliwości. Wzrosły one jeszcze, gdy dowiedziałem się, że pod lecznicą płaci się za postój samochodu taką samą stawkę, jak w centrum Inowrocławia. Przecież do szpitala nikt nie jeździ dla przyjemności, tylko z uzasadnionej przyczyny. To nie wyjazd po zakupy, czy do restauracji - podkreśla starosta.
Majewski przypomina też, że już dwa lata temu spotykał się z dyrektorem szpitala w sprawie zniesienia opłat na tamtejszych parkingach. Mimo deklaracji pomocy w utrzymaniu miejsc postojowych, takie rozwiązanie było wówczas niemożliwe. Dlaczego? Tłumaczy to dyrektor Eligiusz Patalas: - Spisaliśmy pięcioletnią umowę z firmą dzierżawiącą parkingi. Jej zerwanie naraziłoby nas na wypłatę odszkodowania. A na to nie mogliśmy sobie pozwolić.
Lepsza sytuacja
Inowrocławski szpital, mimo trudnych czasów, wypracowuje obecnie zyski. Może więc pozwolić sobie na to, by nie wydzierżawiać parkingów prywatnej firmie, która będzie pobierać opłaty za postój samochodów. Potwierdza to dyrektor Patalas.
Umowa pomiędzy szpitalem, a prywatną firmą na dzierżawę wygasa z końcem bieżącego miesiąca. Starosta sugeruje, by nie spisywać nowej. O miejsca postojowe, które będą bezpłatne, zamiast dzierżawcy zadba Zarząd Dróg Powiatowych.
Dyrektor szpitala nie mówi nie. Rozpatrzy sugestię. Jeśli okaże się, że utrzymanie parkingów nie będzie generować kosztów dla lecznicy, na pewno nie zostaną one wydzierżawione, a auta będą stawać tam za darmo.