https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Inowrocław w kamieniu wykuty

Tekst i fot. Marek Weckwerth [email protected]
collage: Jerzy Zieliński
W kamiennych murach "Ruiny" zapisana jest niezwykła historia Inowrocławia - miasta kojarzącego się z kopalniami soli, uzdrowiskiem i hutą szkła.

Ale przecież też i ten - romański akcent kujawskiego grodu - trzeba głośno wyartykułować. A skoro romański, to kojarzący się niemal z początkami naszej państwowości. Bo na czym, jeśli nie na solidnym kamieniu, wznoszono gmach Polski odbudowującej się po burzy z lat 30. XI wieku? Ów fundament państwa piastowskiego stanowił Kościół, jako ten, który nową wiarę i kulturę zachodnią mógł na nowo zaszczepić na spalonej przez reakcję pogańską i najazd Brzetysława Czeskiego ziemi.

Romańska perła
Czy o tym, że taka romańska perła zdobi prawie 80-tysięczne nowoczesne miasto wie każdy turysta i kuracjusz wysiadający na miejscowym dworcu kolejowym lub autobusowym? Daję głowę, że nie. A przecież najdawniejszą historię można tu dosłownie dotknąć.

A zatem w drogę, skoro za punkt wyjścia uznajemy, powiedzmy dworzec PKS. Punkt to znakomity, bo też wychodząc z dworca trafiamy bezpośrednio na skrzyżowanie Szosy Bydgoskiej z al. Kopernika. Skręcamy w lewo, aby przy stacji benzynowej i restauracji Mc Doland's ponownie skręcić w lewo - w ul. Biskupa Laubitza. Już stąd widać monumentalną bryłę neoromańskiego kościoła Zwiastowania NMP, zbudowanego w latach 1898-1900. Ale przecież nie o tę świątynię nam chodzi. "Ruina" wyłania się z kępy roślinności tuż za wspomnianym kościołem.

Na niewielkim wzgórku jakby zatrzymał się czas i to niezależnie od faktu, że obok przebiega współczesna arteria komunikacyjna. Świątynię pw. Najświętszej Maryi Panny wzniesiono z ciosanych kamieni, w wieżach nadbudowując je czerwoną cegłą. Budowla stanęła pod koniec XII w. zapewne na miejscu wcześniejszej, drewnianej.

Można zastanawiać się czemu miasto zawdzięczało taki awans? Z pewnością nie temu, że już w starożytności leżało przy Szlaku Bursztynowym, że i w średniowieczu jego funkcja była równie ważna ani temu, że bogaciło się na sprzedaży wydobywanej tu soli. Z roku 1185 pochodzi pierwsza wzmianka o targu książęcym w Novo Wladislaw (jak wtedy zwano Inowrocław). Założycielem miasta mógł być Władysław Herman, który w roku 1096 zdławił bunt swego syna Zbigniewa i zrównał z ziemią pobliską Kruszwicę, gdzie niewdzięczny potomek szukał oparcia. Tak zatem, w opozycji do prastarej Kruszwicy czy raczej zamiast niej, do roli stolicy Kujaw Zachodnich awansował Inowrocław. Badacze uważają, że kościół pw. NMP ufundował książę mazowiecki Leszek - syna Bolesława Kędzierzawego i wnuk Bolesława Krzywoustego.

Diabelskie maski
Romańska budowla wyróżnia się spośród innych umieszczonymi w północnej, zewnętrznej ścianie, wykutymi w kamieniu maskami diabłów, ludzi, stworów i różnymi znakami. Owe płaskorzeźby wywodzą się prawdopodobnie z wierzeń pogańskich, zgodnie z którymi miały odpędzać złe moce czyhające w ciemniejszej, północnej części świata. Być może odstraszały też duchy cmentarzyska założonego w XII w. od północnej strony świątyni.

W roku 1834 kościół spłonął i do dziś, pomimo odbudowy w latach 1900-02, nazywany jest zwyczajowo "Ruiną".

Jak w farze skazano Krzyżaków
Ale dawny Inowrocław to także kościół farny pw. św. Mikołaja, zlokalizowany w całkiem innym miejscu - na Nowym Mieście. Trudno powiedzieć, co spowodowało upadek starej osady. Faktem jest, że w roku 1237 lub 1238 lokowano na prawie magdeburskim nowy ośrodek. Wyznaczono rynek i ratusz, wzniesiono zamek książęcy, klasztor i kościół franciszkański oraz kościół, który od XIV w. przejął rolę fary. Całość obwiedziono murami.

Drewniany kościół fundował w roku 1259 książę Kazimierz Konradowicz. Historia przeznaczyła tej budowli sakralnej znaczącą rolę. Oto 10 lutego 1321 r. arcybiskup gnieźnieński Janisław ogłosił wobec zgromadzonych delegatów krzyżackich i strony polskiej wyrok papieża Jana XXII skazujący Zakon na zwrot zagrabionego Pomorza Gdańskiego, wypłatę sowitego zadośćuczynienia. Oczywiście Krzyżacy odwołali się od wyroku i Pomorza nie oddali.

Według tradycji (pisał o tym Jan Długosz), w roku 1397 królowa Jadwiga rozstrzygała tu z wielkim mistrzem Konradem von Jungingenem sporne kwestie. W rzeczywistości do tego spotkania doszło w katedrze włocławskiej. W roku 1430 Krzyżacy najechali i spalili miasto, nie oszczędzając też kościoła. Odbudowano go już jako świątynię murowaną, w stylu późnogotyckim. Co ciekawe, w tradycji kościoła złotymi zgłoskami zapisał się inny przedstawiciel germańskiej nacji -niejaki Urban Thelena, żołnierz Wehrmachtu, który w roku 1941 ukrył pod posadzką relikwie św. Wojciecha, wywiezione z katedry gnieźnieńskiej. Przeleżały tam bezpiecznie do wyzwolenia.

Drugi oddech
Miasto było jeszcze świadkiem wielu historycznych spotkań i układów. Aż do rozbiorów stanowiło siedzibę wojewody. Wielkich zniszczeń dokonali tu Szwedzi.

Zamek starostów grodowych zniknął pod murami koszar pruskiej kawalerii, rozebrano klasztor pofranciszkański i wieżę ratuszową. Szkoda, ale i to co zostało z lat świetności, warto zobaczyć. "Drugi oddech" miasto złapało w XIX w. gdy awansowało do roli uzdrowiska. Tę historię opowiadają stare łazienki w Parku Solankowym, a nowoczesne tężnie zasługują na życzliwe słowo kuracjuszy i turystów. Ale to już osobny temat.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska