Kilka tygodni pisaliśmy o kłopotach z wybrukowaniem ulicy Lotniczej. Wiceprezydent Ireneusz Stachowiak tłumaczył nam wówczas, że droga otrzyma nową nawierzchnię, jak tylko właściciel sprzeda część gruntu potrzebną do jej poszerzenia. Dotąd właściciel nie przyjął oferty zaproponowanej przez Ratusz. Dlatego miasto podjęło decyzję o wykupieniu tego terenu przy pomocy specustawy.
Przeczytaj również: Inowrocław. 5 lat temu wyczytała, że ul. Lotnicza otrzyma nową nawierzchnię. Do niej z kostką jeszcze nie dotarli
Straszą mnie specustawą
Właścicielem tego gruntu jest Bogusław Grudziński. - Miasto straszy mnie jakimiś specustawami. Mogliby mnie zmusić do sprzedaży w przypadku, gdyby budowali tutaj autostradę lub obwodnicę, ale nie dróżkę osiedlową - przekonuje pan Bogusław, a naczelnik wydziału gospodarki przestrzennej i nieruchomości Romuald Kaiser odpowiada: - Specustawą objąć można wykup gruntów pod wszystkie drogi publiczne.
Odkażenie przed sprzedażą
Pan Bogusław czuje się upokorzony propozycją jaką dwa lata temu otrzymał od miasta. - Oferowali mi 65 złotych za metr kwadratowy. Odmówiłem - wspomina.
Jego złość wzrosła, gdy dowiedział się, że miasto za działkę budowlaną, która sąsiaduje z jego gruntem (przy ul. Łuczaka) chce 180 zł za metr kwadratowy.
- Jednocześnie urzędnicy w ogłoszeniu o przetargu w ogóle nie wspominają o tym, że na tym terenie przez kilkanaście lat była ferma lisów. Ten teren powinien być odkażony, a dopiero potem oferowany do sprzedaży - przekonuje. Przetarg ma odbyć się we wrześniu.
Dom wybudować można?
W Ratuszu są zaskoczeni informacją o ewentualnym skażeniu miejskiej działki. Nie czują się jednak zaniepokojeni.
- Idąc tym tokiem myślenia moglibyśmy stwierdzić, że każdy teren, na którym kiedyś pasły się krowy czy kozy jest zatruty - mówi z lekkim uśmiechem wiceprezydent Ireneusz Stachowiak, a naczelnik Kaiser dodaje: - Niezależnie czy były tam hodowane lisy czy kury, na terenie tej działki dom wybudować można.
Jednocześnie nie zamierzają przeprowadzić badania gruntu ani informować potencjalnych kupców o ewentualnym skażeniu.
- Nikt nie kupuje kota w worku. Każdy kto chce przystąpić do przetargu, może ten teren zobaczyć - mówi Stachowiak.
Tymczasem pan Bogusław postanowił o sprawie poinformować prokuraturę.
Czytaj e-wydanie »