- Nawiozłam 22 tony ziemi, ale mimo to nic tu nie rośnie. Kwiaty ani truskawki się nie przyjęły - mówi Maria Łęga, właścicielka działki nr 24. - Pigwa czy orzech to odporne drzewa, ale po skażeniu gleby są w opłakanym stanie - dodaje Czesław Kubiak, prezes ROD im. gen. Waltera. - Czasami po deszczu na ścieżkach między działkami widać białe zacieki.
Sprawę zgłoszono do Wydział Gospodarki Komunalnej, Środowiska i Rolnictwa UrzęduMiasta w czerwcu. Zlecił on zbadanie składu wody. - Okazało się, że stężenie chlorków jest tysiąc razy większe niż w nieskażonej glebie. Obecnie zniszczone tereny zajmują pół hektara, ale wciąż się powiększają - podkreśla Czesław Kubiak.
Przeczytaj również: Wzrosły opłaty za użytkowanie wieczyste gruntów
Prezes otrzymuje pisma od działkowców z prośbą o odszkodowanie i podjęcie działań, które rozwiążą problem. - Mamy długą historię, tradycje, które będziemy pielęgnować - mówi Czesław Kubiak, pokazując kronikę działek. Album zawiera zdjęcia z uroczystości, nazwiska działaczy i dyplomy z pochwałami za poświęcenie ogrodników. - Uprawiam działkę od 20 lat. Dbam o nią, przychodzę tu wypoczywać - mówi Maria Łęga. - Teraz z mojej altany, która zapadła się, odchodzi tynk.
Do tej pory nie ustalono, do kogo należy rurociąg, który spowodował skażenie. - Być może do "Wodociągów" albo do kopalni soli - zastanawia się Małgorzata Pietrzak, przewodnicząca komisji rewizyjnej "Waltera". - Do kogo jeszcze mamy się zwrócić o pomoc? - pytają zdesperowani działkowcy.
Obawiają się też, że owoce i warzywa z działek przy ul. Poznańskiej mogą być skażone. - Tyle się mówi o ochronie środowiska, a nikt nie jest w stanie nas wesprzeć - żali się Czesław Kubiak.
Ostatnio wydział gospodarki komunalnej ratusza zajął się ponownie sprawą. - Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji wykona drugą ekspertyzę - informuje Szymon Kosmalski, kierownik referatu gospodarki komunalnej we wspomnianym wydziale.