Na polu przy dworcu spotkali się członkowie trzech stowarzyszeń - Kawaleria "Hubal" z Wierzchowa, Stowarzyszenia Miłośników Historii Borów Tucholskich "Historia i Pamięć" z Tucholi oraz Stowarzyszenie Miłośników Historii Gryfa Pomorskiego z Męcikała.
- Pomysł był mój - przyznaje Wojciech Milak z "Hubala". - Wymyśliłem spotkanie integracyjne, bo my się wszyscy dobrze znamy. Chodziło o to, żebyśmy trochę się pobawili, a zrobiła się z tego impreza całą gębą.
Milak przyznaje, że dużą w tym zasługa Romana Kwasigrocha, który wszystko na dobre rozkręcił. - Chłop się napracował, namailował i wiele rzeczy przygotował - podkreśla. - Więc jemu należy się chwała.
Wierzchowskie potyczki dotyczyły walk przygranicznych w 1939 r. Co ciekawe, były nie tylko mundury z epoki, wypożyczona broń ze ślepakami, także efekty pirotechniczne. A jedyny mankament to fakt, że upał był straszny i gdy żołnierze schodzili z pola, to wyglądali, jak by wyszli z kąpieli.
Czy będzie kontynuacja? Tego nie wiadomo, ale niewykluczone, że tak.
- My nie chcemy przebić Krojant - uspokaja Milak. - Nie mamy takich ambicji. Chodziło nam o to, żeby się spotkać, żeby była jakaś współpraca i integracja.
Wsparli przedsięwzięcie burmistrzowie i wójtowie, bezinteresownie pomagał też Zbigniew Buława z chojnickiego referatu kultury i sportu.