Nasza publikacja pt. "Szkoła nie z gumy, czyli trud integracji" wywołała reakcję nie tylko wiceprezydenta Arkadiusza Horon-ziaka, którego wyjaśnienia przedstawiliśmy. Także rodzice uczniów zabrali głos w sprawie, którą poruszyliśmy - tworzenia oddziałów integracyjnych i kłopotów z uzyska- niem skierowań do Zespołu Szkół Integracyjnych nr 1 przy ulicy Wienieckiej.
Rodzice przypominają, że w wyborach samorządowych kandydaci do urzędów deklarowali pomoc szkole, wspieranie jej inicjatyw, w tym rozbudowy. Tymczasem ostatnio władze miasta twierdzą, że rozbudowa ZSI nr 1 nie wchodzi w grę. Uważają bowiem, że tworzenie oddziałów integracyjnych w jednej szkole na każdym osiedlu będzie rozwiązaniem lepszym.
Tymczasem rodzice twierdzą, że to bardzo drogi pomysł. - Szkoła integracyjna wymaga nie tylko przystosowania budynku do osób niepełnosprawnych ruchowo - twierdzi Czytelnik. - To również odpowiednio przygotowana i wykorzystana kadra, gabinety rehabilitacyjne, odpowiednio wyposażone gabinety medyczne.
- Nie dziwię się rozżaleniu _rodziców dziecka, które chodziło do przedszkola integracyjnego, a teraz ma trafić do szkoły specjalnej, gdyż szkoła integracyjna ograniczy przyjęcia - czytamy w liście innego włocławiania. - _Dlaczego uniemożliwia się rozwój placówki kategorycznie twierdząc, że żadna rozbudowa nie wchodzi w grę? Czy dlatego, że jest za dobra? Argumenty władz miasta sprowadzają się do stwierdzenia, że w szkole-molochu integracja nie przyniesie dobrych efektów. - Zespół Szkół Integracyjnych numer jeden będzie remontowany, doposażany w sprzęt, jeśli wystąpią takie potrzeby, ale nie rozbudowywany - mówi Monika Budzeniusz, rzeczniczka prezydenta Włocławka.
Plany rozbudowy ZSI powstały w poprzedniej kadencji. Nowa władza ma inny punkt widzenia. Ale rodzice mają prawo wyboru placówki dla swojego dziecka. I trzeba to uszanować.