Wyrok zapadł w 2010 r. Potem był kolejny, także dla Małgorzaty, córki Iwony K., bo panie sfałszowały bankowe potwierdzenie wpłaty na rzecz kasy.
Uniknęła nawet więzienia
Przypomnijmy, kurator sądowy spojrzała tylko na przelew, nie sprawdził, czy wierzyciele - nauczyciele z czerskiej kasy pożyczkowej pracowników oświaty i kultury odzyskali swoje wkłady. Gdyby to uczynił, Iwona K. trafiłaby do więzienia, bo wyrok był warunkowy. Z zawieszeniem wykonania kary na dwa lata. W ciągu tych dwóch skazana, była już kasjerka kasy, była zobowiązana przez sąd do zwrócenia skradzionych pieniędzy.
To już przeszłość. Minęły kolejne lata i sprawa nie posunęła się do przodu. Komornik rozkładał ręce, przyjmował rozmaite tłumaczenia skazanej, że ta weźmie pożyczkę za granicą itp. Co istotne, Maria Brzezińska, przewodnicząca kasy, czyniła, co tylko mogła, by posunąć sprawę do przodu.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Gra na przeciągnięcie
Efekty były niewielkie, choć „bombardowała” sąd pismami, rozmawiała z komornikiem. Wyrok był z klauzulą wykonalności, ale takie pismo nie wystarczyło, by komornik zrealizował swoje czynności. Potem kolejna komplikacja - urzędnik zmarł. Zmiany, przestój, przejęcie kancelarii itp.
Na jakim etapie jest teraz sprawa? W styczniu po ponad roku przerwy!, w sądzie stawiła się w końcu Iwona K. W 2017 r. było wyznaczonych kilka terminów, ale K. zawsze miała jakieś wytłumaczenie swojej nieobecności. To zapewne z jej strony gra na przeciągnięcie, bo po tym, jak sąd zajął się zniesieniem wspólnoty majątkowej, kolejnym krokiem jest podział majątku między małżonków, co umożliwi zarówno sprzedaż domu w licytacji komorniczej, jak i spłatę męża.
Tym razem na sali nie było męża Iwony K. Strona oczywiście wniosła o nieprocedowanie i wyznacznie innego terminu. Sąd się nie zgodził. Sędzia zwrócił uwagę, że już jesienią ub.r. mąż dostał sądowe wezwanie i to do niego powinien dostosować swoje zawodowe plany.
Postanowienie nie jest prawomocne i zapewne rodzina Iwony K. złoży sprzeciw.
Sędzia zaapelował o rozwagę
Sędzia apelował jeszcze do czerszczanki, by się zastanowiła nad swoim postępowaniem i uczyniła wszystko, co potrafi, by oddać po ośmiu latach pieniądze członkom kasy. Zauważył, że jeżeli tak się nie zachowa, to konsekwencje poniosą członkowie jej rodziny.
Jest jasne, że zlicytowanie domu przez komornika, by zaspokoić wierzycieli z kasy, z pewnością nie będzie dla rodziny skazanej dobrym rozwiązaniem. Iwona K. utrzymywała, że poważnie choruje i dlatego nie może oddać skradzionych pieniędzy. Wiadomo jednak, że pracuje za granicą. Informowała o tym wcześniej sąd i komornika.
- Minęło tyle lat. Może ludzie już odpuścili i nie zależy im na odzyskaniu swoich wkładów z kasy? - pytamy Marię Brzezińską, przewodniczącą kasy.
- Przeciwnie - odpowiada. - Ciągle ktoś mnie zatrzymuje i pyta o zwrot swoich pieniędzy. Tak naprawdę nikt nie może zrozumieć, dlaczego nadal czekamy.
Przewodnicząca czuje się niekomfortowo. Sama dobrze wie, że robi, co w jej mocy, ale zastanawia się czasami, czy każdy to rozumie.
Zmiany w kodeksie pracy. Co się zmieni? [LISTA ZMIAN]
Stres. Kiedy napędza, a kiedy wyniszcza?/DDTVN