Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Kiełpiński: - Dopiero gdy zacząłem chodzić boso odkryłem własne stopy

Adam Willma
Adam Willma
Jacek Kiełpiński: - Jestem dziennikarzem, więc jeśli jakiś temat mnie zaintryguje, chcę, muszę go zgłębić do końca. A ten mnie po prostu wciągnął. Teraz sprawdzam, eksperymentuję i tak mnie to pochłonęło, że pewnie do trumny kiedyś wejdę boso.
Jacek Kiełpiński: - Jestem dziennikarzem, więc jeśli jakiś temat mnie zaintryguje, chcę, muszę go zgłębić do końca. A ten mnie po prostu wciągnął. Teraz sprawdzam, eksperymentuję i tak mnie to pochłonęło, że pewnie do trumny kiedyś wejdę boso. Adam Willma
Rozmowa z Jackiem Kiełpińskim, dziennikarzem, pisarzem, podróżnikiem, społecznikiem, organizatorem Festiwalu Wisły, autorem książki „Boso”.

Na początku ustalmy fakty - odbiło ci?
Odwrotnie, wróciłem na ziemię. Dlaczego właściwie siedzisz tu w butach? Jest ciepło, piasek miękki, mech przyjemny w dotyku, a ty chodzisz na grubej podeszwie. Ludzkość ostatecznie odeszła od kontaktu z ziemią, gdy w latach 60. pojawiły się gumowe podeszwy. Teraz pewnie powiesz, że jestem jakimś szamanem?

Z ust mi to wyjąłeś. Pewnie w wolnych chwilach przytulasz się do drzew?
Z przyjemnością przytulę brzozę [śmiech]. Tak przy okazji - z drzewami ludzkość zaczyna dopiero bliżej się zapoznawać. Wracając do stóp, spójrz na to inaczej – wszystkiego dotykasz ręką, na której masz dużo receptorów, prawda? Dlaczego zatem blokujesz receptory na stopach, choć jest ich tam jeszcze więcej? Jestem dziennikarzem, więc jeśli jakiś temat mnie zaintryguje, chcę, muszę go zgłębić do końca. A ten mnie po prostu wciągnął. Teraz sprawdzam, eksperymentuję i tak mnie to pochłonęło, że pewnie do trumny kiedyś wejdę boso.

I czego jesteś już pewny?
Wiem, że każdy krok bosej stopy po różnorodnej nawierzchni, to fala doznań, bodźców odbieranych przez receptory. Fala informacji, z której korzysta cały organizm. Skutek jest odczuwalny w prosty sposób – czuję się lepiej. Dziś wiem, że przez pół wieku blokowałem sobie możliwość poznawania, odczuwania w pełni rzeczywistości. Szkoda, że wpadłem na to tak późno. A przecież każdy lubi chodzić po plaży boso, prawda?

To inna sprawa, na plaży jest ciepło.
Ale zapewniam cię, że gdybyś dziś zdjął buty na plaży byłoby równie przyjemnie. Za sprawą chodzenia boso odkryłem coś takiego jak samopoczucie. Wcześniej to było tylko słowo... A dziś mam poczucie, że każdego dnia czuję się lepiej. Niektórzy tłumaczą to uziemieniem, do jakiego dochodzi przy chodzeniu boso, bo jak wiadomo, nasz organizm nie jest elektrycznie obojętny, a zmiana procesów elektrycznych jakie zachodzą przy chodzeniu boso jest absolutnie mierzalna.

Przez wiele lat byłeś dziennikarzem śledczym - poważnym panem od trudnych spraw. Chodzenie boso odbierane jest raczej jako niepoważne. Jak to się zaczęło?
Poważne, poważne, może uratować życie. A zaczęło się u mnie od biegania boso, które wielu sportowców stosuje dla wzmocnienia stóp. Też spróbowałem. Waliłem po 15-20 kilometrów boso. Jeżeli można biegać boso, to dlaczego boso nie chodzić? Pięć lat temu pożegnałem się ostatecznie z butami.

Serio? Nie masz już ani pary?
Pozostawiłem sobie dwie. Bo czasem przymuszony jestem okolicznościami do założenia butów – choćby na pogrzebie. Bywają też sytuacje, gdy buty się przydają, na przykład przy rąbaniu drewna. Jak wióry lecą, można poranić stopy. A byłoby szkoda...

Co na to ludzie?
Podchodzi do mnie facet pod sklepem i mówi szeptem: „Wie pan co, ja mam buty”. Zrozumiałem, że chce tanio sprzedać [śmiech]. W Toruniu nikt mi nigdy uwagi nie zwrócił, raczej tylko z sympatią pytają, ale w małych miejscowościach komentarze bywały nawet brutalne. Jednak chodzenie boso pozbawia wielu lęków. To jest niesamowite. Chociaż nie na wszystkich tak działa, nie wszystkim jest tak łatwo. Jedna moja znajoma chodzi boso wcześnie rano, bo obawia się ludzkich reakcji. Na jakimś odpuście usłyszałem syk zza pleców: „W tej Polsce to już wszystko, k..., wolno!” [śmiech]. To pokazuje jak mocno nam te buty wbiły się do głowy. Nie przyjmujemy do wiadomości, że można przeżyć jeden dzień bez nich. Pojechałem kiedyś z synem w Bieszczady. Połowa Połoniny Wetlińskiej, zza zakrętu ścieżki wyłania się jakaś para. Kłócą się strasznie. Gdy mnie zobaczył idący przodem facet, ryknął śmiechem. „Noż do jasnej cholery, my tu od dwóch godzin kłócimy się o buty, a ten idzie boso!” Okazało się, że kupili nowe buty górskie, najpewniej obie pary o numer za małe, i do głowy im nie przyszło, że można je prostu zdjąć.

Ale z czasem robi się zimno i trzeba założyć buty.
Zimy są najciekawsze. Chodzę bez butów przez cały rok. Miękki śnieg daje wyrafinowaną przyjemność. Radzę spróbować. Trzeba tylko pamiętać, że poniżej zera miękki, mokry piasek, staje się twardą, ostrą skałą i można się potknąć boleśnie o własne wczorajsze ślady. Ale chodzenie boso to po pierwsze medytacja w ruchu, jest się cały czas świadomym i wiemy doskonale na czym stawiamy stopy. Zima to oczywiście wyzwanie. Bycie boso nie jest rozwiązaniem dla żołnierza na warcie, ale zwykle przemieszczamy się na krótkich odcinkach, trwa to do kilkudziesięciu minut. W trakcie normalnych zim, nie jest to problem. Poprzedniej zimy mieliśmy chwilę minus 18 stopni. Na długie spacery zakładałem wówczas wełniane skarpety-botki, które przywiózł mi kolega z północnego Iranu. Idealnie się sprawdziły w takich warunkach.

A wszechobecne szkła?
To zdecydowanie przesadzona sprawa. Zdarzało mi się, że musiałem coś zrobić po zmroku w miejscu, w którym było dużo szkieł, i w takiej sytuacji zakładam sandały. Dlatego też nocami korzystam z latarki-czołówki. Tylko raz w życiu rozciąłem sobie nogę na szkle – w centrum Torunia, na Bulwarze Filadelfijskim. Zauważyłem rozbitą butelkę, ale nie dostrzegłem miniaturowego, przeźroczystego jej ułomka obok. Moja wina. Chodzenie boso uczy uważności i autentycznego szacunku dla ziemi. Na przykład, boli cię, że ktoś rozlał plamę oleju, a wcześniej byś tego nie zauważył albo machnął ręką.

Ale las jest trudnym wyzwaniem?
Dla mnie odkryciem od nowa. Grzęznąc stopami głęboko w trawach, mchach i kijkach jakichś, poruszamy się oczywiście nieco wolniej, niż w kaloszach, ale skutki bywają świetne. Uchodzę za skutecznego grzybiarza. Niektórzy żartują, że pewnie grzyby też wyczuwam stopami.

I szyszki.
A, to ciekawy temat. Suche szyszki rzeczywiście mogą uszkodzić skórę, szczególnie gdy się na nie nabiegnie. Mokre zaś nie są żadnym zagrożeniem. Podobnie jak korzenie sosny, raczej przyjazne, za to konfrontacja bosego biegacza z korzeniem dębu, to już zupełnie inny kaliber – radzę unikać.

Z czasem skóra na stopach się uodpornia i grubieje?
To ciekawe zjawisko. Profesor Daniel Lieberman z Harvardu badał Kenijczyków, którzy całe życie chodzą boso. Doszedł do wniosku, że zgrubienie na pięcie bosej stopy ma znaczenie precyzyjnie przewidziane przez ewolucję. Z jednej strony chroni piętę przed urazami, jak podeszwa buta, a zarazem zachowuje pełne czucie podłoża, dzięki czemu sygnały pochodzące od strony Ziemi bez tłumienia docierają do naszego organizmu. Skóra na podeszwach bosych stóp robi się z każdym rokiem bardziej silna i zdrowa. Ale też czuła. Taki paradoks.

Babcia zawsze mi powtarzała, że nogi są najważniejsze w unikaniu chorób. To znaczy najważniejsze, aby były ciepłe.
Słyszałem to samo.

Jednak dziś, gdy wchodzę zimą do sklepu i otrzepuję śnieg ze stóp, często słyszę komentarz: „O, pan to się pewnie nie przeziębia”. Chodzi o odporność, której lepiej szukać w zimnie, niż w cieple.

Wiedzą o tym doskonale morsy... Gdy w 2008 zapadłem na raka wytłumaczył mi to znakomity onkolog: „Najważniejsza będzie teraz pana odporność, wrodzona odporność nieswoista, która broni tak samo przed katarem jak przed chorobą nowotworową”.

Masz kontakt z innymi bosymi?
Znam wielu w Polsce. Śledzę też temat na świecie. Chodzenie boso staje się coraz bardziej popularne. Ludzie jeżdżą całymi rodzinami do parku sensorycznego i płacą sporo euro, żeby dzieci poczuły, jak to jest chodzić w naturalny sposób, by we właściwy sposób układały się mięśnie całego ciała. By poczuć się takimi, jak nas stworzono. Niestety, przez lata wielu straciło kontakt ze swoimi stopami. Ja też. Dopiero gdy zacząłem chodzić boso odkryłem własne stopy. Zaprzyjaźniliśmy się.

Ile razy dziennie musisz myć nogi?
Co najmniej cztery. Lubię robić to w umywalce. Czym wyżej zawieszona, tym lepiej. Mycie nóg to świetne ćwiczenie gimnastyczne. Oczywiście, szczotka i pumeks są mi bliskie.

Ale na dworze czyhają na ciebie ptasie odchody i psie kupy.
Jak już wspomniałem, chodząc boso wiemy, gdzie stawiamy stopy. Ale to ciekawy wątek, bo „czyha” również bakteria - Mycobacterium vaccae, bakteria glebowa, o której coraz głośniej. Dowiedziono, że bliski kontakt z ziemią, choćby przy pracach ogrodowych, działa antydepresyjnie, prowadzi się prace nad szczepionką na depresję na bazie właśnie tej bakterii. Jeśli tak Mycobacterium vaccae działa przez skórę rąk, to dlaczego nie pobierać jej za pomocą stóp?

A co z samochodem? Chyba nie wolno prowadzić bez obuwia.
Skąd wziąłeś ten przepis? Nie powinno się jeździć w klapkach, bo mogą spaść z nóg. Kierowcy wyścigowi stosują obuwie ściśle opięte, minimalistyczne, o maksymalnie cienkiej podeszwie, czyli upodabniające się do bosej, czyli czułej stopy. Na rowerze też się świetnie jeździ boso. Ba, kopać ogródek szpadlem też można boso.

Napisałeś książkę o chodzeniu boso. Kiedy się jej spodziewać?
Jest gotowa, czeka na druk. Miałem opublikować ją w ubiegłym roku, ale przybywa rozdziałów. Cały czas pojawiają się nowe konteksty, bo cały czas trwa mój eksperyment. I nie zamierzam go kończyć do końca życia.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska