Trening piłkarzy Zawiszy Bydgoszcz
- Kiedy pojawiła się propozycja przejścia do Zawiszy?
- Rozmawialiśmy całkiem niedawno. Trochę się zastanawiałem i... jestem w klubie.
- Rozmowy były z Radosławem Osuchem czy z trenerem Jurijem Szatałowem?
- Rozmawialiśmy z właścicielem klubu, ale jestem przekonany, że były konsultacje z trenerem Szatałowem, bo inaczej to nie miałoby sensu. Jeśli trener nie widziałby mnie w zespole, to po co potrzebny byłby mój transfer? Myślę, że wszystko odbyło się za aprobatą szkoleniowca.
- Długo trwały negocjacje?
- Po pierwszej rozmowie trochę się namyślałem, ale w sumie szybko wszystko ustaliliśmy. Jenak przyznaję, że szukałem też innych rozwiązań.
- Nie było propozycji z ekstraklasy?
- Żadnych konkretnych. Pojawiały się jakieś luźne zapytania, bez szczegółów i konkretów. Konkretną sytuację przedstawiono mi tylko w Zawiszy. A ja , w moim wieku wolę już wiedzieć na czym stoję.
- Z tym wiekiem chyba lekka przesada. Raczej można powiedzieć, że mając 32 lata jest pan w sile piłkarskiego wieku.
- Tak też się czuję. Podoba się plan w Zawiszy. Mamy wszyscy razem coś do stworzenia. Wierzę, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku i osiągniemy swoje cele.
- Co zdecydowało o przyjściu do Zawiszy? Siła przekonywania Radosława Osucha?
- Po części też, ale przede wszystkim bardziej konkretne rozmowy niż w innych przypadkach. Także perspektywa walki o awans. Czegoś takiego ostatnio nie czułem.
- A zatem nowe wyzwanie...
- Na pewno tak. Dla mnie sama zmiana miejsca jest wyzwaniem. Jednak to jest piłka i wszystko zweryfikuje boisko. Tam muszę potwierdzić swoją wartość, a nie tylko opowiadać, że coś potrafię. Poczekajmy na ligę i mecze. Wtedy porozmawiamy.
- Do tej pory niechętnie gdziekolwiek się pan ruszał. Praktycznie był pan piłkarzem dwóch klubów. Wcześniej nie próbował pan szukać innych wyzwań?
- Ciężko szukać wyzwania, jeśli się jest docenianym. Grałem w ekstraklasie, byłem kapitanem zespołu. Raz było lepiej, raz gorzej. Coś cały czas się działo. Nie miałem czasu, by się nad tym zastanawiać. Poza tym nie lubię przeprowadzek.
- Teraz pojawiła się chęć, żeby coś zmienić w swoim życiu?
- Tak. Po kilku dniach treningów jestem zbudowany, tym co zobaczyłem. Wierzę, że wszystko pójdzie we właściwym kierunku.
- Co pan by odpowiedział krytykom, którzy by panu zarzucili, że przyjście do Zawiszy, to krok do tyłu?
- Niech poczekają do ligi. Na razie jest okres przygotowawczy. Powtarzam: wszystko okaże się podczas meczów ligowych, bo to one pokazują prawdziwą wartość i jakość drużyny.
- Podejmując decyzję o przyjściu do Zawiszy, zasięgał pan u kogoś informacji o klubie.
- Paru kolegów znam z boiska. Z Wahanem Geworgjanem graliśmy w Płocku. Marcina Drzymonta znam z Bełchatowa. Z_Łukaszem Skrzyńskim spotykaliśmy się w lidze.
- Wie pan, że pod względem występów w ekstraklasie jest pan najbardziej doświadczonym piłkarzem Zawiszy?
- Mówi pan z punktu typowo statystycznego, a ja na to tak nie patrzę. Nie myślę o tych 200 meczach. Są w zespole Skrzyński czy Hermes. Muszę się wkomponować w zespół i wtedy będziemy mogli powiedzieć coś więcej. Nikt mi miejsca w zespole za te mecze nie da. Będę ciężko pracował, by każdy uznał, że mój transfer był dobrym krokiem.
- Czasy są takie, że w cenie są ci, którzy potrafią się zareklamować. Co by pan powiedział o swoich zaletach?
- Odpowiem przewrotnie. Nigdy siebie nie promowałem ani nie polecałem. Cieszę się, że inni oceniali mnie pozytywnie o czym świadczy te 200 meczów, w których strzeliłem 18 goli jako obrońca i jest to dobry wynik. Mam nadzieję, że potwierdzę to w Zawiszy w meczach ligowych. Wtedy będzie można oceniać Jacka Popka, Jestem samokrytyczny i jak będę grał źle, to winę będę szukał u siebie, a nie u innych.