https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Winnicki o Polskim Cukrze: - Do przerwy nic nie graliśmy

(jp)
Łukasz Wiśniewski w Dąbrowie Górniczej zapewnił drużynie 23 punkty i 6 asyst.
Łukasz Wiśniewski w Dąbrowie Górniczej zapewnił drużynie 23 punkty i 6 asyst. Sławomir Kowalski
Polski Cukier Toruń ma na koncie dwa zwycięstwa w TBL. Niewiele jednak brakowało do porażki w wyjazdowym meczu w Dąbrowie Górniczej.

W 26 minucie meczu nikt złamanego groza nie postawiłby na zwycięstwo Polskiego Cukru. Po "trójce" Jakuba Dłoniaka gospodarze wygrywali różnicą 18 punktów i nic nie zapowiadało zmiany losów spotkania.

Co się stało w kolejnych minutach? Trener Jacek Winnicki: - Do przerwy graliśmy katastrofalnie. To nie było kwestia złego nastawienia, bo początkowo wynik był korzystny. Brakowało nam agresji w defensywie, w ataku nie stawialiśmy zasłon, nie graliśmy nic. Poprawiliśmy te elementy po przerwie. Dąbrowa jeszcze przez kilka minut trafiała seryjnie z dystansu i dlatego przewaga jeszcze urosła. Wróciliśmy do gry defensywą, trafiliśmy kilka razy z czystych pozycji za trzy punkty.

- Nie chcę analizować tego spotkania. Najważniejsze jest zwycięstwo. Cieszę się, że po przerwie zdołaliśmy poprawić defensywę, bo wcześniej byliśmy jak tyczki na boisku, no i wreszcie lepiej rzucaliśmy wolne. Potrafiliśmy znaleźć koncentrację, a dogrywki pokazały, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Zostawiliśmy na parkiecie dużo serca i zdrowia, opłaciło się - mówi Łukasz Wiśniewski, który świetnie zagrał w drugiej połowie i w obu dogrywkach.

- Mam nadzieję, że kibice nie wyłączyli telewizorów w połowie meczu. W drugiej połowie wszyscy obejrzeli bardzo emocjonujące widowisko - podsumował Winnicki.

Polski Cukier Toruń ma teraz przed sobą dwa domowe mecze z niepokonanymi jeszcze drużynami. W czwartek podejmie Czarnych Słupsk (godz. 19.00), w niedzielę Asseco Gdynia (18.00).

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

o
obserwator

Na moje Anwil jest silniejszy. Będzie walczyć o mistrza, Toruń to stretball bardziej.

G
Gość

Po przerwie też nic nie graliście bo egoistyczną napier....anke Gibsona trudno nazwać grą w koszykówkę. Mecz można było wygrać w normalnym czasie ale cała Polska wie, że Gibson w ostatniej akcji piłką się nie podzieli tylko se je... nie.

Tak można grać na ulicy ale nie w zawodowej lidze. 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska