https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jadą na wakacje i wyrzucają psa

Tekst i fot. Karolina Rokitnicka
Golubsko-dobrzyńska przechowywalnia psów jest przepełniona.

Zwykle było tu pięć czworonogów. Na tyle też jest miejsca. Teraz jednak jest siedemnaście. To głównie mieszańce, które potrzebują ciepłego domu. Jest też amstaf.

Część psów trafiła tu z ulicznej łapanki. Pozostaje więc nadzieja, że właściciel, który nie upilnował psa, zgłosi się po niego.

- Amstaf biegał po osiedlu Drwęckim. Aż strach pomyśleć co mogło się stać. Przyprowadził go strażnik miejski - mówi opiekun przechowywalni Edmund Chojnacki.

Amstaf to jedna z najgroźniejszych ras. Trudno powiedzieć, jak będzie się zachowywał w nowym domu. Opiekunowie są ostrożni, jedzenie i wodę podają przez kraty.

W przechowywalni jest jednak sporo mieszańców, którym brakuje czułości. Małe kundle radośnie merdają ogonami na widok ludzi.

Pewna rodzina przywiozła tu siedem psów. Suczkę z małymi. Wyjeżdżali za granicę. Zagrozili, że jak ich nie przyjmie przechowywalnia, wyrzucą na ulicę.

W czasie wakacji nie jest to odosobniony przypadek. Dla wielu pies staje się przeszkodą w wyjeździe. Sporo czworonogów trafia tu po weekendzie. Ludzie przyjeżdżają na targ, na zakupy i zostawiają psa w mieście.

Przechowywalnia nie ma regularnych godzin otwarcia, ponieważ opiekują się nią pracownicy referatu gospodarczego Urzędu Miasta, którzy mają także inne zadania. Najłatwiej jednak kogoś tu zastać w tygodniu od godz. 7-8 oraz sprzed 15, a w soboty około godz. 11.00.

Utrzymanie psów sporo kosztuje. Psy dostają tylko sucha karmę. Wszystkie osoby, które mają duże ilości niepotrzebnego jedzenia, stołówki, restauracje czy sklepy mogą pomóc.

- Sami odbierzemy żywność - deklaruje Chojnacki. - Raz otrzymaliśmy porcję towarów z kończącym się terminem przydatności od marketu. Jednak pracownicy stwierdzili, że lepiej je wyrzucać.

Przechowywalnia miesci się na trerenie dawnego MZK.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska