Jeziora Wielkie i Małe Leźno położone są w dorzeczu Brynicy - Drwęcy, na obszarze o wyjątkowo atrakcyjnych walorach krajobrazowych i przyrodniczych. Kilkanaście lat temu pojawiły się sygnały o niebezpiecznym obniżaniu się lustra wody w jeziorze Małe Leźno na skutek nieprawidłowej gospodarki wodą w zlewni. Przeprowadzone w 2000 r. przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska badania wykazały postępujący proces degradacji.
Ciąg
niekorzystnych wydarzeń i zmian zaczął się dwadzieścia lat temu. Jeziora leźnieńskie połączone są rowem długości ponad 400 m. Tędy pierwotnie nadmiar wody z Wielkiego Leźna odprowadzany był do Małego Leźna. Przepływy te wyrównywały poziom wód. Nadszedł rok 1980 z bardzo intensywnymi opadami letnimi. Niespodziewanie szybki przybór wód w jeziorach zaczął zagrażać zabudowaniom wsi Małe Leźno. Rolnicy przerwali wówczas przepływ między jeziorami, budując tamę na rowie łączącym. Po dwóch latach na skutek suszy poziom jeziora Wielkie Leźno nie podnosił się, a w Małym zaczął się obniżać. Wtedy podjęto decyzję o budowie rurociągu odpływowego z Wielkiego do Małego Leźna. Poziom wody miała stabilizować zastawka. Nigdy tego projektu nie wykonano, a zaniechanie konserwacji przez meliorantów doprowadziło do totalnego zamulenia rowu. Woda z Wielkiego Leźna nie mogła swobodnie przelewać się do Małego Leźna. Odcięcie naturalnego odpływu wód z jednego jeziora do drugiego
naruszyło bilans
wodny i spowodowało obniżanie się lustra wody w jeziorze Małe Leźno - z 6 do 1,8 m!
Z tymi problemami od lat borykają się właściciele, od pokoleń, jeziora w Małym Leźnie - Bożena i Krzysztof Trzcińscy.
- Było tu piękne, duże jezioro. Zarybialiśmy je szczupakami i sandaczami. Żyliśmy z tego jeziora całkiem dostatnio. Teraz, kiedy przekazałam wodę synowi i jego rodzinie nie sposób ją zagospodarować i czerpać jakieś przyzwoite dochody - mówi Maria Trzcińska. Zdaniem gospodarzy rocznie ubywa jej około pół metra.
Ziemia, na której znajduje się zarośnięty kanał, należy do najbliższego sąsiada Trzcińskich. Musiałby wyrazić zgodę na wejście na swój teren firmy, która zajęłaby się odbudową kanału. Niestety, pod żadnym warunkiem nie chce się na to zgodzić. I nie chodzi tu o pieniądze, ponieważ Trzcińscy byli gotowi za przyzwoitą cenę niewielki kawałek gruntu odkupić. Ale okazuje się, że "chłop potęgą jest i basta". Jak się uprze, to i stracić potrafi, byle tylko innemu nie pomóc.
Bożena Trzcińska od dawna próbowała zainteresować problemem stosowne władze. Poprzedni wójt gminy Brzozie nie widział możliwości rozwiązania spornej sprawy. Starostwo powiatowe w Brodnicy też nie bardzo wiedziało co z tym fantem zrobić?
- Mamy prawo
z własnego jeziora czerpać jakieś zyski. Jeśli rolnicy zarabiają z hektara ziemi, my chcemy zarabiać z hektara jeziora - mówi Bożena Trzcińska.
Z ostatnich doniesień wynika, że pojawił się promyk nadziei . Nowy wójt Brzozia Mieczysław Jętczak sporządził wreszcie plan zagospodarowania przestrzennego wsi, co daje większe pole manewru gminie. Starostwo brodnickie także obiecało wkroczyć do akcji. tekst i fot.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?