Od 1 czerwca 2022 r. będzie można składać wnioski o „Wsparcie na zalesianie i tworzenie terenów zalesionych”. Pierwszy raz zaplanowano dofinansowanie na tworzenie zadrzewień śródpolnych.
Liczne są zalety śródpolnych zadrzewień i nie chodzi tylko o ekologię, ale też o zasobność właścicieli odpowiednio zadrzewionych gruntów.
Wiedzą o tym najlepiej pracownicy Stacji Badawczej Zakładu Badań Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN w Turwi w Wielkopolsce. W swoim raporcie dla Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa wykazali oni liczne zalety zadrzewień, bazując na krajobrazie rolniczym wokół swojej Stacji. Z rysu historycznego zawartego w raporcie wiadomo, że na początku lat 50. ubiegłego wieku utworzono w Turwi placówkę badawczą o nazwie Stacja Badania Zadrzewień PAN, w której skupiono się na wpływie zadrzewień śródpolnych na przyległe uprawy rolne.
Wzorcowe gospodarstwo
Bodźcem był krajobraz ukształtowany w Turwi na wzór angielski w latach 20. XIX wieku przez generała Dezyderego Chłapowskiego.
- Wprowadzenie przez generała nowatorskich (w owych czasach) w tej części kontynentu metod i technik rolniczych zaowocowało w niedługim czasie znacznym wzrostem dochodu gospodarstwa, a nowy typ krajobrazu stał się wzorem nie tylko dla sąsiednich właścicieli ziemskich, lecz również znalazł naśladowców wśród rolników z dalszych okolic, a nawet spoza granic Wielkiego Księstwa Poznańskiego – czytamy w raporcie. - Zainicjowana przez Chłapowskiego idea kształtowania krajobrazu rolniczego jako urozmaiconej mozaiki pól i łąk wpisanej w gęstą sieć zadrzewień i zakrzewień, a także wypracowany przezeń wzorzec wysokiej kultury rolnej (praca organiczna i tzw. „dobra robota”) przez kolejne pokolenia i zmieniających się właścicieli, owocowały wysoką wydajnością i jakością plonów, a Turew jeszcze w latach 30. ubiegłego wieku była wymieniana w wydawnictwach rolniczych jako wzorcowe, przodujące gospodarstwo w Wielkopolsce.
Z biegiem lat zadrzewienia były usuwane w Turwi i całej Polsce. Do ich odtwarzania zachęca Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, oferując finansowe wsparcie. Wnioski w tej sprawie można składać od 1 czerwca do 31 lipca br. w biurach powiatowych ARiMR.
Dofinansowanie przyznawane będzie rolnikom oraz jednostkom samorządu terytorialnego na założenie zadrzewień o powierzchni 0,1 - 0,5 ha i szerokości nie większej niż 20 m. Zadrzewienia takie możliwe będą do wprowadzenia na gruntach ornych. W składzie gatunkowym nasadzeń preferowane będą gatunki liściaste (co najmniej 90 procent). Pomoc na założenie zadrzewienia, w zależności od nachylenia terenu, wyniesie od 10 892 zł/ha do 13 664 zł/ha. Dodatkowo przyznawane będzie wsparcie na ochronę drzew i krzewów przed zniszczeniami od zwierzyny.
- Nowe zadrzewienia śródpolne stanowić będą element krajobrazu istotny dla zachowania bioróżnorodności obszarów rolnych, miejsca bytowania wielu organizmów i bazę pokarmową m. in. dla ptaków i owadów zapylających, wspomagając tym samym utrzymanie równowagi ekologicznej w systemach rolniczych. Zadrzewienia będą odgrywać ważną rolę dla produkcji rolnej poprzez m. in. zwiększanie retencji krajobrazowej, poprawę jakości wód, ograniczenie skutków suszy oraz zapobieganie erozji glebowej – uzasadnia Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Badacze z Turwi zwracają uwagę na właściwy dobór gatunków drzew i krzewów:
- Istotne jest odpowiednie ich zmieszanie (tworzenie tzw. biogrup), a w zadrzewieniach liniowych (pasmowych) ich szerokość, długość i przewidziana wysokość, a nawet kształt przyszłej linii wyznaczany przez wierzchołki koron drzew, których główną funkcją będzie redukcja prędkości wiatru.
Nie doszukano się żadnego buka w dobrej kondycji
Do obsadzenia badawczego użyto w Turwi 13 gatunków drzew krajowych: dębów (24,6 proc.), modrzewi (18,8 proc.), topoli (12,3 proc.), świerków (10,7 proc.), buków (7,8 proc.), wiązów, brzozy i jarzębów (około 5 proc.), a pozostałych gatunków lipa, sosna, jawor i jesion (od 2-3 proc.) i jedną olchę.
Największe straty były w pierwszych dwóch latach istnienia zadrzewienia i spowodowały je sarny.
Po pięciu latach gatunkami dominującymi były modrzew (29,9 proc.) i świerk (25 proc,), dalej brzoza (11,1 proc.), sosna (9,4 proc.), topola (8,2 proc,) i wiąz (6,1 proc). Większość (do 90 proc.) drzew uszkodziły rogacze.
- W przypadku dębu i buka zdecydowana większość drzewek (niemal 100 proc.) nie mogło z tego powodu wykształcić pędu wiodącego – podają w raporcie. - Przyjęły one formy krzaczaste, nie przekraczające na ogół wysokości 50 cm. Szybko rosnące gatunki, takie jak: topola, modrzew i brzoza, a nawet sosna, wiąz, lipa i świerk, wykazały znaczną odporność na niszczenie łyka przez sarny. W dobrym stanie przetrwało zaledwie 3,5 proc. dębów i 3,9 proc, jaworów, ale aż 92,3 proc. sosen, 77,3 proc. świerków, 75,3 proc. brzóz, 52,6 proc. modrzewi i 41,5 proc. lip. W latach następnych straty były mniejsze, ale np. w przypadku buka nie doszukano się już ani jednego osobnika, który mógłby być zaliczony do kategorii drzewka w kondycji dobrej.
