Więcej informacji z Aleksandrowa Kujawskiego i Nieszawy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/aleksandrow
Jantur jest zadłużony na ok. 48,5 mln złotych. Firma nie pracuje, na majątku są zapisy hipoteczne. Wśród wierzycieli jest grupa ok. 500 rolników, dostawców zboża do gorzelni i młyna, którzy czekają na swoje należności od miesięcy, niektórzy ponad rok.
Najwięksi wierzyciele (ok.50), których należności przekraczają 100 tys. złotych, próbują znaleźć sposób na odzyskanie pieniędzy. W czwartek (to już kolejny termin - dop. autorka) ma być znany audyt finansowy, nad którym od wielu tygodni pracują wynajęte przez wierzycieli księgowe.
Wczoraj dowiedzieliśmy się, że wierzyciele zdecydowali się złożyć wniosek w Sądzie Gospodarczym o upadłość spółki z planem naprawczym. Jeśli sąd przychyli się do tego wniosku, wyznaczy nadzorcę, który będzie sprawował kontrolę nad poczynaniami nowego zarządu i nowej rady nadzorczej.
- Staramy się nie nagłaśniać naszych działań - powiedział nam jeden z dużych wierzycieli, prosząc o anonimowość - bo widzimy, że niektórzy próbują wykorzystać naszą krzywdę i zbijać na niej kapitał polityczny. Bylibyśmy wdzięczni politykom nie za współczucie, które nie jest nam potrzebne, a za konkretną pomoc, choćby w rozmowach z ZUS-em, Izbą Skarbową czy bankiem, w której Jantur ma długi, na temat rozłożenia należności tej firmy na raty. Bylibyśmy wdzięczni za wsparcie w poszukiwaniach sposobów uruchomienia firmy, by dała pieniądze na spłatę wierzycieli, bo to jest dla nas najważniejsze. Interesuje nas pomoc gospodarcza, a nie polityczne hasła.
Konkretne decyzje w sprawie ewentualnego wznowienia produkcji - jak powiedział nasz rozmówca - uzależnione są od tego, co przedstawią autorki audytu i od wyników zaplanowanych na piątek rozmów z bankiem.