Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Januszkowo: Stara szkoła psuje się od dachu

Adam Lewandowski
Barbara Rosińska z synem Piotrem. Za nimi budynek gospodarczy też z dziurawym  dachem
Barbara Rosińska z synem Piotrem. Za nimi budynek gospodarczy też z dziurawym dachem
- Prosimy, błagamy gminę, piszemy pisma i nic nie robią, by nam pomóc - skarżą się Rosińscy. - Sami robimy, co możemy, ale to przecież budynek nie nasz, tylko komunalny!

- Prosimy, błagamy gminę, piszemy pisma i nic nie robią, by nam pomóc - skarżą się Rosińscy. - Sami robimy, co możemy, ale to przecież budynek nie nasz, tylko komunalny!
Januszkowo to wieś zagubiona w lasach, w prawo przed Nową Wsią Wielką. Rosińscy mieszkają w starej poniemieckiej szkole. Tak ten dom nazywają, ale nikt nie pamięta, kiedy tu uczyły się dzieci. - Moja mama kończyła tę szkołę - mówi Barbara Rosińska, która mieszka tu od roku 1987. Z synami - Piotrem, który ma zwichnięty staw biodrowy, z chorym na padaczkę Danielem, oraz z córką i wnuczką. - Nic dziwnego, że wnuczka ma alergię i astmę. Przyczyną są wilgoć i grzyb w mieszkaniu, których nikt w gminie nie chce widzieć.
Mógłby być, ale nie jest
Obchodzę tę starą szkołę wokół. To mógłby być ładny, zabytkowy dom. Z równie starym, krytym dachówką budynkiem gospodarczym. Ale nie są ładne. Bo dach na dawnym chlewiku jest dziurawy, w nie najlepszym też stanie jest dach na starej szkole. Brakuje rynien i szpeci go eternit na dachu. Chyba właśnie dach jest przyczyną fatalnych warunków mieszkaniowych Rosińskich. - Przez niego wszystko się stało - skarży się pani Barbara. I wraz z Piotrem oprowadza mnie po całym domu. Prowadzą na poddasze, gdzie zmurszałe belki więźby dachowej wołają o pomstę do nieba. - Sami przecież tego nie jesteśmy w stanie naprawić. Bo za drogo to kosztuje - mówi pani Barbara. - Komina też sami nie naprawimy. Widać na nim, jak woda się lała.
Mieszkają - bez pieca
Pokój na piętrze. Z miejscem na piec. - Mieli postawić, nie postawili. Jak mamy tu mieszkać - bez pieca?! - pyta Piotr. - Chcieliśmy sami centralne sobie zrobić, to nie pozwolili, bo komin nie wytrzyma. Komina nie zrobią nowego, więc mieszkamy, jak mieszkamy. Jeżdżę do gminy, proszę, nic nie są w stanie nam zrobić.
Na parterze - to samo. Zerwane tapety, bo pleśń wychodzi ze ścian. W pokoju i kuchni. Szafki kuchenne spadły ze ściany, bo mury nie wytrzymały ciężaru - skarży się pani Barbara. - Komin jest w takim stanie, że jak palimy, to trzeba go ciągle przepychać, bo cug traci. Kominiarz mógłby u nas siedzieć całymi tygodniami. O, dziurę w kominie zrobili, żeby wolny kanał znaleźć! W przedpokoju nie mamy światła, bo starą instalację, jeszcze aluminiową, szlag trafia. Nic tu, panie, nie robią! W łazience - grzyb. W pokojach, kuchni też. Chorujemy przez to wszyscy!
Pani Barbara opowiada, ile to już pieniędzy wydała na wymianę drzwi, na farby, naprawę schodów i balustradę, bo nie było. Prowadzi też do domu gospodarczego. To, że dach jest dziurawy, widać z daleka.
Nie płacą, to mają za swoje?
W Urzędzie Gminy w Nowej Wsi Wielkiej usłyszeliśmy, że na żaden inny budynek komunalny nie wydaje się na remonty tyle, co na ten dom. Bo rodzina Rosińskich ma ciągle pretensje. O tym, że stara szkoła psuje się od dachu i że od tego trzeba zacząć remont nikt dotąd nic nie wspominał. Również o tym, że brakuje rynien, że budynek gospodarczy się wali. Odniosłem wrażenie, że w urzędzie słyszę o zupełnie innym domu.
Do tematu zatem wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska