W XII Memoriale Wojciecha Michniewicza Jarosław Zyskowski rozwijał się wraz z każdym meczem. Z Treflem Sopot na parkiecie spędził tylko 8 minut (0/1 z gry), z Czarnymi Słupsk już 18 i trafił wszystkie 3 rzuty, a w starciu z Anwilem był już najlepszy na parkiecie - 25 minut, 7/8 z gry, 6 zbiórek i 2 asysty.
Zyskowski to wielki talent, ale nieco w polskiej lidze zapomniany. Przed rokiem podpisał kontrakt z Asseco Gdynia, ale przed sezonem doznał poważnej kontuzji kolana i nie zagrał ani minuty. Ostatni rok leczył się, kilka miesięcy spędził na treningach w USA.
- Mecz z Anwilem był dla mnie bardzo ważny, chyba się nareszcie odblokowałem. Miałem pewną blokadę, w końcu rok czasu nie grałem w poważną koszykówkę. Myślę, że teraz będę już podążał w tym kierunku. Cieszę się, że trener we mnie wierzy i na każdym treningu, w każdym meczu postaram się udowadniać, że stać mnie na wiele - mówi skrzydłowy.
Na wiarę trenera może na pewno liczyć. - To młody zawodnik i ma prawo do nierównej formy. W moim planie jest bardzo ważną postacią, liczę, że będzie jednym z liderów tego zespołu - mówi Milija Bogicević.
Zyskowski podkreśla, że świetnie odnalazł się w nowym klubie. - W Toruniu czuje się doskonale. Miasto bardzo mi się podoba, rynek jest podobny do tego we Wrocławia, gdzie mieszkałem całe swoje życie. W ekipie tworzymy fajny kolektyw, wszyscy są bardzo pozytywnie nastawieni. Jestem bardzo zadowolony z wyboru klubu - mówi.
Dodajmy, ze popisy syna oglądał z trybun senior Jarosław Zyskowski, były świetny koszykarz, a także przez krótki czas trener toruńskiej drużyny w I lidze. - Wiem, że się przygląda i po meczach często rozmawiamy na temat mojej gry. Jestem do tego przyzwyczajony, bo tata kibicuje mi prawie w każdym meczu - podkreśla Zyskowski junior.