Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Jednorękich bandytów" przybywa w naszym regionie

(Lau.)
fot. Tytus Żmijewski
Automaty do gier mnożą się jak grzyby po deszczu. A my spędzamy przy nich coraz więcej czasu. Hazard wciąga.

Kiedy na szczytach władzy trwa polityczne trzęsienie ziemi związane z lobbingiem polityków Platformy Obywatelskiej w sprawie zysków firm hazardowych, patrzymy jak wygląda hazardowy pejzaż na Kujawach i Pomorzu?

W kwietniu tego roku pół tysiąca celników i policjantów zarekwirowało na terenie trzynastu województw 300 tzw. "jednorękich bandytów". Co można dziś powiedzieć o tej akcji?
- Wszystkie maszyny badają biegli - mówi Janusz Kordulski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, która nadzorowała tę akcję. Śledczy podejrzewali, iż maszyny zarejestrowane jako automaty do "niskich wygranych" (czyli do równowartości 15 euro) w rzeczywistości służyły do gier z wysokimi wygranymi.

Różnica jest istotna. Te od wysokich wygranych mogą stać w kasynach (ustawowo jedno może przypadać na 300 tys. mieszkańców) i salonach gier (jeden na 100 tys. mieszkańców). Dochody z nich są potężnie opodatkowane. Tymczasem - jest podejrzenie - że nieuczciwi właściciele wstawiali je do zwykłych punktów, gdzie "robiły" za niskozakładowe, które obłożone są zryczałtowanym podatkiem równowartości 180 euro miesięcznie.

Fachowcy oceniają, że w całym kraju stoi ok. 54 tys. "jednorękich bandytów", a przychody branży hazardowej szacowane są na 8,5 mld zł. Podmioty sprowadzające najczęściej używane automaty zobowiązane są do występowania z wnioskiem o rejestrację do dyrektora Izby Skarbowej. Zawiadamiają, gdzie będą punkty z automatami i ile ich tam będzie stało. Zgodnie z prawem w sklepach spożywczych, barach, restauracjach, dyskotekach czy stacjach benzynowych może być ustawiane do trzech maszyn. Powyżej trzech - to już inne przepisy i podatki - czyli salon gier. Zdaniem dziennikarzy "Pulsu Biznesu" jeden automat w dobrym punkcie daje miesięcznie właścicielowi do 30 tys. zł.

- Celnicy z komórek szczególnego nadzoru podatkowego kontrolują wskazane miejsca - informuje Mariusz Ziarnowski, rzecznik prasowy Izby Celnej w Toruniu. - Sprawdzają, czy taki punkt stoi w odległości stu metrów od przedszkola, szkoły czy kościoła. Jeśli wszystko się zgadza, następuje rejestracja i działalność.

W ubiegłym roku celnicy z Torunia przeprowadzili 205 kontroli "jednorękich bandytów". Stwierdzili dziesięć nieprawidłowości. Trzy maszyny zarejestrowane były jako automaty do niższych wygranych, a pracowały jako wyższe, a siedem to nielegalki, które stanęły bez spełnienia jakichkolwiek formalności. Przynosiły właścicielom czysty zysk.
Na terenie działalności UC w Bydgoszczy w ubiegłym roku zatrzymano pięć maszyn. Jak sami Państwo widzicie, te wielkości nie porażają.

- Reagujemy kontrolami doraźnymi na każde sygnały o nieprawidłowościach - zapewnia Mariusz Ziarnowski. - Z anonimów, które do nas wpłynęły, potwierdził się tylko jeden.
Jedynie od obsługi zależy, czy do "jednorękich bandytów" nie usiądą dzieci i młodzież poniżej 18 lat. "Lewy" automat przepada wraz z pieniędzmi, które się w nim znajdują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska