W ostatnim okresie jest także mniej kontroli legalności pobytu obcokrajowców, prowadzonych na targowiskach przez policjantów i Straż Graniczną.
- Od początku tego roku nasza placówka w Bydgoszczy przeprowadziła 25 kontroli i wylegitymowała 25 cudzoziemców. Nikogo jednak nie zatrzymano - przyznaje Ewelina Szczepańska Straży Granicznej w Warszawie.
Gdyby jednak do zatrzymania doszło przebywający nielegalnie na terenie naszego województwa cudzoziemcy trafią do strzeżonych ośrodków w Kętrzynie, Białymstoku, Białej Podlaskiej, Lesznowoli, Przemyślu, Krośnie Odrzańskim. Lub aresztu w Warszawie, Białymstoku i Szczecinie.
Komendant poleciał
We włocławskim areszcie przebywało zwykle 30 cudzoziemców, głównie obywateli Ukrainy, Rosji, Czeczenii oraz Wietnamczycy, Ormianie. Czekali na deportację do swoich krajów.
Areszt był areną wielu głośnych zdarzeń.
W listopadzie 2004 roku z placówki uciekło pięciu osadzonych (Mongołowie, Rosjanin i Białorusin). To był poważny cios dla włocławskiej policji, bowiem kilka miesięcy wcześniej, w sierpniu tego samego roku, zbiegł 29-letni Ormianin. Aby uciec odkręcili kratę w oknie i przepiłowali dwa pręty. Czym? Oficjalnie policja nigdy tego ujawniła, jednak nasi informatorzy mówili o drutach wolframowych, które łatwo przemycić i ukryć, a które są równie skuteczne co dobre pilniki.
Pościg prowadzono na niespotykaną wcześniej skalę, jednak plamy na honorze włocławskiej policji nie udało się zmyć. Strażnicy, pełniący wówczas służbę, ponieśli konsekwencje dyscyplinarne. Z funkcji zastępcy komendanta miejskiego odwołany został oficer, któremu areszt podlegał.
Wciąż ich szukają
Wydawało się, że wszyscy zapomnieli już o tamtej sprawie, ale Prokuratura Okręgowa we Włocławku wciąż o niej pamięta. - Nawiązaliśmy kontakt z organami ścigania z Mongolii - mówi dziś prokurator Wojciech Fabisiak. - Niewykluczone, że dzięki temu trafimy na ślad zbiegów.
Ucieczka z aresztu nie była jedynym przestępstwem, popełnionym przez uciekinierów. Trafili do aresztu, bowiem na terenie Polski przebywali nielegalnie.
- Sprawdzanie legalności pobytu obcokrajowców w naszym kraju jest jednym z naszych rutynowych działań - tłumaczy naczelnik Paweł Karpiński z Zarządu ds. Cudzoziemców Straży Granicznej.
Ślub za kratami
W czerwcu 2006 r. osadzeni we Włocławku obcokrajowcy rozpoczęli głodówkę, protestując przeciwko zbyt skromnym racjom żywieniowym oraz temu, że toalety muszą dzielić z kobietami.
Kobiety, jak się okazało, odgrywały w życiu osadzonych znaczącą rolę, choć rzadko chodziło o panie, razem z nimi czekające na deportację. To Polki bowiem, nie tylko ze względu na swą głośną w świecie urodę dawały im nadzieję na długi pobyt w kraju nad Wisłą.
Małżeństwa zawierane w tym areszcie nie były więc niczym wyjątkowym. Panny młodej nie prowadził co prawda do oblubieńca jej ojciec, lecz uzbrojony strażnik. Pan młody nie czekał na wybrankę przy ołtarzu, lecz w swojej celi, ale ceremonie były jak najbardziej legalne.
- Jeśli para miała wszystkie dokumenty w porządku, załatwiła tłumacza i strony zgodnie zadeklarowały chęć zawarcia małżeństwa, nie mieliśmy prawa im odmówić - tłumaczy Grażyna Jankowska, kierownik USC we Włocławku.