Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli na bal, to tylko w kostiumie od pani Anny

małgorzata wąsacz [email protected]
W 1920 roku Anna Szymankiewicz odkupiła od Niemki wypożyczalnię kostiumów balowych i maskowych.

Czekamy na zdjęcia?

Czekamy na zdjęcia?

Wypożyczaliście Państwo kostiumy u pani Anny Szymankiewicz? Podobało Wam się w wypożyczalni przy ul. Dworcowej? Jakie stroje utkwiły Wam w pamięci? Czekamy na zdjęcia i opowieści. Nasz tel. 052 3263 215, email: [email protected]

Mieściła się ona na pierwszym piętrze w kamienicy przy ul. Dworcowej, róg Warmińskiego. To właśnie stąd bydgoszczanie wypożyczali stroje na bale karnawałowe. A przed wojną w Bydgoszczy wiedziano, jak się dobrze bawić!
Krystyna Bonin miała zaledwie kilka lat, gdy po raz pierwszy przyszła do babci do wypożyczalni. Zapamiętała przepiękne stroje, ryciny kostiumów wiszące na ścianie i....zapach benzyny unoszący się w mieszkaniu. Ale po kolei....

Na życzenie notabli
Dziadkowie pani Krystyny: Stanisław i Anna, z domu Figurska, mieszkali od początku lat dwudziestych ubiegłego wieku przy ul. Dworcowej, róg Warmińskiego, strona parzysta. Senior rodu był cholewkarzem. Pracował w fabryce butów Weynerowskiego przy ul. Kościuszki. Był również Sokołem.

Natomiast jego żona w 1920 roku odkupiła od Niemki, która "optowała" za Niemcami i wyprowadziła się do Niemiec, wypożyczalnię kostiumów balowych i maskowych. - Stopniowo uzupełniała kolekcję. Szyła nowe, polskie kostiumy na życzenie bydgoskich notabli, na przykład państwa Tesków z "Dziennika Bydgoskiego". Stroje również powstawały z myślą o moich rodzicach - opowiada Krystyna Bonin.

Głowa na szafie

Jak wyglądała wypożyczalnia? Otóż mieszkanie, w którym się mieściła składało się z kilku pokoi. Przecież jakoś trzeba było wszystkie kostiumy pomieścić w szafach. - W dużym pokoju babcia przyjmowała klientów. Pamiętam, że na ścianach wisiały rysunki i ryciny kostiumów z różnych epok, a na szafach stały olbrzymie głowy diabła, niedźwiedzia, wilka. Bardzo się ich bałam. Nie ma się co dziwić. Byłam wówczas małą, cztero- czy pięcioletnią dziewczynką. W mieszkaniu unosił się zapach benzyny. Czyszczono nią plamy na sukiennych mundurach, zanim trzeba było je oddać do czyszczenia chemicznego - opowiada nasza Czytelniczka.

Babcia jako przyzwoitka

Pani Krystyna wspomina, że jej babci w wypożyczalni pomagała służąca i trzy dorosłe córki, siostry jej taty: Małgorzata, Pelagia, Helena. W najbardziej gorącym okresie, czyli w karnawale, Anna Szymankiewicz mogła też liczyć na pomoc siostry swojej synowej - Jadwigi Greiser. - A ile się na bale nachodziły! Co tydzień babcia zawsze szła na zabawę jako przyzwoitka. Ja musiałam wtedy spać u drugiej babci, bo przecież moi rodzice również nie opuścili żadnego balu. A było w tych latach zabaw, że hej! Bawili się na przykład członkowie różnych cechów czy Towarzystwa Wioślarskiego - słyszymy.

Marsz na bal!

W latach 20. i 30. na balu karnawałowym po prostu trzeba było się pojawić. To był towarzyski obowiązek. Gdzie bawili się bydgoszczanie? Elita towarzyska zawsze pojawiała się w salach hotelu "Pod Orłem". Z kolei w "Strzelnicy" tańczyli handlowcy i członkowie Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół", a w "Resursie Kupieckiej" - kupcy i rzemieślnicy. Do zabawy chętni byli także członkowie Towarzystwa Wioślarskiego. Z kolei kolejarze upodobali sobie "Ognisko", choć przykładowo w 1925 roku odbył się tutaj bal cechu fryzjerskiego. Warto się również było pokazać na balu kostiumowym w "Maximie". Tutaj urządzano również bale gałganiarskie oraz kiermasze z tańcami.

Na bale rodzice często przyprowadzali swoje niezamężne córki z nadzieją, że znajdą kandydata do ich ręki. I rzeczywiście tak bywało. Warto wspomnieć, że najbardziej prestiżowe były bale w hotelu Pod Orłem". Na początku 1925 roku elita towarzyska miasta bawiła się na "Wielkiej Reducie Artystycznej". Członkami komitetu honorowego byli m.in.: Adam Grzymała-Siedlecki i Józef Weyssenhoff. Prasa bydgoska tak szumnie zapowiadała ten bal: "Prawdziwą przynętą tej nocy szału, zapomnienia i wytwornej intrygi będzie cały szereg pierwszorzędnych atrakcji". Trzy lata później, 1 lutego 1928 roku, doroczny bal Czerwonego Krzyża zgromadził w komplecie elitę miasta. "Gazeta Bydgoska" tak relacjonowała to wydarzenie: "Panie pojawiły się w bogatych toaletach różnego koloru. Tańczono do upadłego pod melodię Rapackiego, który był wodzirejem. Ranek już świtał, gdy wracano do domów".

Modystka w pobliżu

Krystyna Bonin dodaje, że jej ciocia Małgorzata była modystką. Miała sklep z kapeluszami nieopodal, również przy ul. Dworcowej. Mieścił się w parterowym domu, którego już dziś nie ma. U Małgorzaty Szymankiewicz pracowała jej siostra Pelagia i kilka dziewcząt, które szyły nowe kostiumy i nakrycia głowy do wypożyczalni pani Anny.

Kapelusze do wyboru

- W latach trzydziestych dziadkowie przeprowadzili się na drugą, nieparzystą, stronę Dworcowej. Zamieszkali w kamienicy, której właścicielem był rzeźnik - pan Słomiański. Tam mieli jeszcze większe mieszkanie, więc babcia mogła jeszcze zwiększyć asortyment kostiumów i kapeluszy - wspomina pani Krystyna.

Gdy wybuchła wojna Niemcy jej dziadków wyrzucili z z mieszkania przy ul. Dworcowej na ul. Podgórną. Do kamienicy przy ul. Dworcowej wrócili w 1945 roku, ale do mieszkania po złotniku - panu Grawunderze. Wypożyczalni już oficjalnie nie otworzyli z obawy przed domiarami. Kostiumy powoli niszczały, sukienne mundury pożarły mole. - Po śmierci ostatniego członka rodziny Szymankiewiczów, moja bratowa Janina wszystkie kostiumy, które jeszcze nadawały się do użytku, przekazała do Domu Kultury przy ul. Toruńskiej. Niestety, tego domu już też nie ma - słyszymy.

Będzie wyjątkowa wystawa

Już wkrótce unikatowe zdjęcia, które dziś prezentujemy w "Albumie bydgoskim", będzie można obejrzeć na wystawie "Fotoplastykon bydgoski". Zaraz po feriach zostanie otwarta w Wyższej Szkole Gospodarki. Będzie można na niej obejrzeć fotografie dokumentujące przedwojenną Bydgoszcz. - Z przyjemnością pokażę na wystawie fotografie z wypożyczalni kostiumów mojej babci - mówi Krystyna Bonin.

Arkadiusz Blachowski, kustosz Muzeum Fotografii WSG, cieszy się, że zdjęcia od pani Krystyny znajdą się na wystawie. - Do piątku pracownicy muzeum czekają na fotografie dokumentujące wydarzenia kulturalne: spektakle teatralne, występy chórów, projekcje filmów, koncerty symfoniczne i kameralne, wystawy oraz portrety bydgoskich artystów - mówi.

Budynek Muzeum Fotografii mieści się przy ul. Królowej Jadwigi 14. Jest czynne w godz. 10-18, tel. 052 567 00 07.

* Wszystkie fotografie pochodzą z albumu Krystyny Bonin.

Stanisław i Zofia, z domu Greiser, czyli rodzice Krystyny Bonin. Po prawej m.in. Hela, Pela, Zofia, Krysia i Stanisław Szymankiewicz. Zdjęcia wykonano w "Elektro-Atelier" przy ul. Gdańskiej 25.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska