Franciszkanin Krzysztof P, w Pakości bardziej znany jako ojciec Seweryn, wykorzystywał chłopca od 2002 do 2006 roku. Bywało, że nakłaniał go do poddania się "innej czynności seksualnej" nawet kilka razy w tygodniu.
Śledczy na komputerze oskarżonego znaleźli zdjęcia pornograficzne z udziałem dzieci. W styczniu inowrocławski Sąd Rejonowy skazał Krzysztofa P. na 4 i pół roku bezwzględnego więzienia. Dodatkowo uznał, iż zakonnik po wyjściu na wolność przez 10 lat nie będzie mógł pracować z nieletnimi. Franciszkanin odwołał się od wyroku.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Bydgoszczy uznał, iż Krzysztof P. jest winny molestowania seksualnego chłopca. Stwierdził jednak, że nie można udowodnić, iż zdjęcia pornograficzne z udziałem dzieci, które znaleziono na komputerze oskarżonego, należały właśnie do niego. Zakonnik został więc od tego zarzutu uniewinniony. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, wcześniej dostęp do komputera miały również inne osoby. I to one mogły pozostawić na dysku twardym nielegalne fotografie.
Dowody dotyczące molestowania ministranta okazały się na tyle mocne, iż Sąd Okręgowy nie obniżył wysokości wyroku. Krzysztof P. najbliższe trzy i pół roku spędzi w więzieniu. Na poczet kary wliczono mu bowiem czas, który spędził w areszcie tymczasowym.
Są tacy, co nie wierzą
Przypomnijmy, iż molestowany chłopiec szukał pomocy u wielu osób. Większość uznawała jego straszne historie za nieprawdopodobne lub nawet zmyślone. Sprawa ujrzała światło dzienne dzięki Ryszardowi Kuflewiczowi, nauczycielowi z Gimnazjum w Pakości, który mu uwierzył. Zgłosił to ówczesnej dyrektorce szkoły Wandzie Bańkowskiej, a ta wiosną 2007 roku poinformowała o wszystkim prokuraturę. Zakonnik został aresztowany jednak dopiero 8 stycznia 2008 roku. Rok później otrzymał wyrok skazujący.
W Pakości nie brakowało osób, które nie wierzyły w winę swojego duchownego nawet po ogłoszeniu wyroku. Liczyły na to, iż Sąd Okręgowy go uniewinni.
- Byłem ministrantem przez 10 lat. Ojciec Seweryn był moim przełożonym. Zajmował się całą służbą liturgiczną. Nie zauważyłem ani nie doświadczyłem żadnych podchodów w stosunku do chłopaków. Mieliśmy różne zbiórki, spotkania. Nie wiedziałem, by kogoś dotykał i przytulał. Nie wierzę w to, co niby miało miejsce w naszym klasztorze - wyznaje jeden z mieszkańców. Są też tacy, którzy ciągle utrzymują, iż chłopiec wszystko zmyślił, a nauczyciel nagłośnił, bo jest nieprzychylny Kościołowi.
Zwycięstwo chłopaka
- Wyrok Sądu Okręgowego w Bydgoszczy to moralne zwycięstwo tego chłopaka. Szkoda tylko, że trwało to tak długo - mówi Ryszard Kuflewicz. Ma nadzieję, że skończą się wreszcie nieustanne ataki zarówno na molestowanego nastolatka, jak i na niego samego. Mimo wszystkich inwektyw, które usłyszał i przeczytał (na forach internetowych) na swój temat, nie żałuje decyzji, jaką podjął przed dwoma laty.
- Postąpiłem tak jak powinien postąpić każdy szanujący siebie i swój zawód nauczyciel - wyznaje.