Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Jestem stąd". Prof. Robert Karaszewski: Kujawsko-pomorskie animozje to przeżytek

Rozmawiała Magdalena Janowska
Prof. Robert Karaszewski jest ekonomistą, specjalizuje się w zarządzaniu, dyrektor Centrum Przywództwa i Społecznej Odpowiedzialności Biznesu na UMK
Prof. Robert Karaszewski jest ekonomistą, specjalizuje się w zarządzaniu, dyrektor Centrum Przywództwa i Społecznej Odpowiedzialności Biznesu na UMK
W rankingach województw nasz region zwykle ląduje na szarym końcu. Dlaczego tak się dzieje i co zrobić, by zmienić to w przyszłości? Rozmowa z prof. Robertem Karaszewskim z Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania UMK.
Anna Trojanowska, koordynator regionalny w inowrocławskim stowarzyszeniu Flandria: - Po prostu lubię Inowrocław. Mam to szczęście, że mieszkam na osiedlu
Anna Trojanowska, koordynator regionalny w inowrocławskim stowarzyszeniu Flandria:
- Po prostu lubię Inowrocław. Mam to szczęście, że mieszkam na osiedlu uzdrowiskowym. Zaraz za oknem mam fajny ogródek, czyli nasze Solanki. Nasz Rynek też tętni życiem, jak tylko jest ładna pogoda. Mówi się, że młodzi ludzie nie mają pracy. Mnie udało się ją znaleźć. Cieszę się, że mogę pracować tutaj na miejscu, razem z innymi inowrocławianami. Dariusz Nawrocki

Anna Trojanowska, koordynator regionalny w inowrocławskim stowarzyszeniu Flandria:
- Po prostu lubię Inowrocław. Mam to szczęście, że mieszkam na osiedlu uzdrowiskowym. Zaraz za oknem mam fajny ogródek, czyli nasze Solanki. Nasz Rynek też tętni życiem, jak tylko jest ładna pogoda. Mówi się, że młodzi ludzie nie mają pracy. Mnie udało się ją znaleźć. Cieszę się, że mogę pracować tutaj na miejscu, razem z innymi inowrocławianami.
(fot. Dariusz Nawrocki)

Kujawsko-Pomorskie to dobre miejsce do życia?
To trudne pytanie. Nasze województwo to sympatyczne miejsce do mieszkania, ale pod warunkiem, że ma się odpowiedni status materialny i społeczny. Jeśli jednak jest się w takim momencie, że potrzebuje się szansy rozwoju, różnorodnych możliwości, to już tak dobrze nie jest. Wtedy lepszym kierunkiem niż nasze województwo będą Poznań, Warszawa, Śląsk, Trójmiasto.

Czytaj także: Prof. Maciej Wojtkowski: W regionie jest przychylność dla inicjatyw naukowych

A czego nam brakuje?
Przede wszystkim infrastruktury biznesowej, przemysłowo-usługowej. Ta sfera jest u nas słabiutka. Zmiana w tym obszarze jest możliwa, ale mówimy o procesach, które zajmują wiele lat i pochłaniają ogrom pracy. To, co miało miejsce w ostatnim czasie, sprawiło, że jesteśmy województwem, w którym mieszka się wygodnie: mamy świetną infrastrukturę drogową i wiele pięknych miejsc. Nie zrobiono natomiast tego, co jest kluczem do sukcesu w przyszłości: nie postawiono na intensywny rozwój gospodarczy.

I to odbija się na naszych portfelach. Pod względem zarobków kujawsko-pomorskie plasuje się na 12. miejscu wśród województw. Miesięcznie zarabiamy o ok. tysiąc zł mniej niż statystyczny Polak. A bezrobocie mamy niemal najwyższe.
A co najzabawniejsze, jesteśmy najlepiej zlokalizowani w kraju! Leżymy między Poznaniem, Gdańskiem a Warszawą, na przecięciu głównych szlaków komunikacyjnych, w świetnym otoczeniu. I tak słabo wykorzystujemy potencjał, który mamy. Na pewno ma to związek z tym, że żyjemy animozjami. Rywalizacja dwóch największych ośrodków w województwie to jest nasz podstawowy problem. Nie rozumiem, po co stawia się np. na rozwój dwóch szerokoprofilowych uniwersytetów w regionie. Toruń, mając UMK i szerokoprofilowe zaplecze, powinien tą ścieżką podążać, natomiast Bydgoszcz, która ma większe tradycje przemysłowe i jest pod tym względem silniejszym ośrodkiem, powinna intensywnie rozwijać Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy, a nie rozmydlać się poprzez budowę na siłę Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Wiele rzeczy zresztą robi się u nas na siłę, bo mamy kompleksy. Nie umiemy sobie powiedzieć: jedno miasto ma zajmować się tym, a drugie tamtym. Zapominamy też, że mamy świetny Włocławek, Grudziądz czy Inowrocław. Żyjemy między skłóconymi Toruniem i Bydgoszczą, a strumień szans rozmywa nam się na dziesiątki rzeczy: budujemy kolejne hale sportowe, stadiony żużlowe, centra widowiskowe. Do pełnej satysfakcji brakuje jeszcze tylko, żebyśmy wybudowali port lotniczy w Toruniu i operę. A że będziemy mieć jeden lot na trzy dni i spektakl raz na dwa miesiące, to już nikogo nie obchodzi.

Mówi Pan o animozjach. Nasi poprzedni rozmówcy podkreślali, że nasz region jest niejednorodny, brak nam wspólnej tożsamości. Może to też nas hamuje?
Moim zdaniem nie. Zastanawiamy się nad naszą tożsamością, ale ten problem mają także inne województwa. Chociażby mazowieckie, które ma w swoich strukturach i Radom, i stolicę. Nawet śląskie, które może się wydawać pod tym względem spójne, obejmuje Częstochowę, a ta ze Śląskiem ma niewiele wspólnego. Kłopot widzę gdzie indziej. Najłatwiej nam się funkcjonuje, gdy znajdziemy winnego naszych niepowodzeń. Politycy to wykorzystują, więc często słyszymy np. że byłoby super, gdyby nie Bydgoszcz lub że mielibyśmy więcej środków, gdyby nie Toruń. To kreowanie animozji, których między ludźmi tak naprawdę nie ma. Pracuję i w Toruniu, i w Bydgoszczy, jeżdżę na rejestracjach bydgoskich i toruńskich, i na poziomie osobistych kontaktów nie doświadczyłem żadnej wrogości. My, jako region, mentalnie potrzebujemy znaleźć sobie wspólnego "wroga" na zewnątrz, czyli taką markę, z którą będziemy rywalizować, np. Poznań czy Gdańsk.

Wygląda na to, że jesteśmy trochę regionem-paradoksem: z jednej strony mamy świetne położenie i silne ośrodki, z drugiej - regularnie zajmujemy jedne z ostatnich miejsc w rankingach województw.
Zaplecze mamy duże. A tymczasem jedziemy przez Bydgoszcz i widzimy reklamy: "Poznań - 100 km stąd, bezrobocie - 5 procent, przyjedź do nas". My produkujemy wykształconych ludzi, którzy od nas odpływają. Dla ościennych województw jesteśmy bazą wysoko wyspecjalizowanych kadr. Jako biedne województwo robimy wszystko, by wspomagać Warszawę, Poznań i Trójmiasto. A dlaczego tak się dzieje? Bo młodzi ludzie nie mają u nas przestrzeni, by się realizować. Mają Pesę, TZMO, kilka firm, które wszyscy potrafimy wymienić i to wszystko.

Może jesteśmy mało przedsiębiorczy?
Do rozwoju przedsiębiorczości potrzebne są środki finansowe, a my - tak jak wspomniałem - mnóstwo tych środków wykorzystaliśmy na poprawę warunków życia. Gdyby posłużyły one do stymulacji rozwoju gospodarczego, mielibyśmy dziś inną sytuację. Gdyby ci młodzi ludzie, którzy idą pracować do firm w Warszawie czy w Poznaniu, otworzyli swoją działalność w Toruniu czy we Włocławku i zaczęli tu płacić podatki, to może tę halę widowiskową mielibyśmy dopiero za 10 czy 15 lat, ale powstawałaby infrastruktura biznesowa, bez której region nie może się rozwijać.

Winne jest złe zarządzanie?
Politycy pracują w taki sposób, by zdobywać głosy wyborców. A wyborca widzi nową drogę, stadion, za to niekoniecznie lubi, gdy sąsiad zmieni sobie samochód z kilkuletniego opla na nowego mercedesa, bo mu dobrze idzie w biznesie. Ale myślę, że nowa perspektywa unijna, w której środki będą inaczej dystrybuowane, daje szansę, żebyśmy zrobili wielki skok we wskaźnikach ekonomicznych. Wszystko zależy od władz, które wybierzemy.

Myśli Pan, że dzięki temu awansujemy także w rankingach?
W czołówce nigdy nie będziemy, bo nie przeskoczymy Trójmiasta, Warszawy, Poznania, Wrocławia czy Katowic. Ale pozycja numer 6-7 jest w naszym zasięgu, już teraz powinniśmy na niej być. To wstyd, żebyśmy z naszym potencjałem byli za województwem lubuskim, zachodniopomorskim, podkarpackim czy warmińsko-mazurskim. Myślę, że nowe władze powinny sobie postawić za cel awans naszego regionu do pierwszej szóstki, a naszym zadaniem będzie rozliczyć z tego polityków.

Edmund Mikołajczak, inowrocławianin, historyk, regionalista, Honorowy Obywatel Miasta Inowrocławia - Uważam, że każdy powinien szanować i kochać swoją
Edmund Mikołajczak, inowrocławianin, historyk, regionalista, Honorowy Obywatel Miasta Inowrocławia
- Uważam, że każdy powinien szanować i kochać swoją miejscowość bez względu na to gdzie się ona znajduje. Czy jest mała czy wielka. Kocham więc mój Inowrocław za to że jest. A szczególnie za to, że nie traci swego charakteru i oblicza, mimo że dla niektórych jest to tylko miasto powiatowe. Natomiast jeśli idzie o słabe strony Inowrocławia, to wynikają z generalnych uwarunkowań. Ich efektem jest na przykład opuszczanie miasta przez młodych i zdolnych ludzi. Przy okazji chciałbym zaapelować do mieszkańców, aby nie obrażali się na swoje miasto. A także przypomnieć, że jeśli dzieje się w Inowrocławiu cos źle, to jest to też wina nas, mieszkańców. Trzeba pamiętać, że kiedyś będziemy zastąpieni przez innych, ale Inowrocław, nasza mała ojczyzna pozostanie.
Dominik Fijałkowski

Edmund Mikołajczak, inowrocławianin, historyk, regionalista, Honorowy Obywatel Miasta Inowrocławia
- Uważam, że każdy powinien szanować i kochać swoją miejscowość bez względu na to gdzie się ona znajduje. Czy jest mała czy wielka. Kocham więc mój Inowrocław za to że jest. A szczególnie za to, że nie traci swego charakteru i oblicza, mimo że dla niektórych jest to tylko miasto powiatowe. Natomiast jeśli idzie o słabe strony Inowrocławia, to wynikają z generalnych uwarunkowań. Ich efektem jest na przykład opuszczanie miasta przez młodych i zdolnych ludzi. Przy okazji chciałbym zaapelować do mieszkańców, aby nie obrażali się na swoje miasto. A także przypomnieć, że jeśli dzieje się w Inowrocławiu cos źle, to jest to też wina nas, mieszkańców. Trzeba pamiętać, że kiedyś będziemy zastąpieni przez innych, ale Inowrocław, nasza mała ojczyzna pozostanie.

(fot. Dominik Fijałkowski)

Czytaj e-wydanie »
od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska