https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jostein Berge przybliża Norwegom prawdę o wojnie

Norweska telewizja publiczna NRK nagrywała w Cerekwicy k. Żnina program dokumentalny, który ma przybliżyć ich rodakom okres okupacji hitlerowskiej i rolę, jaką odegrali młodzi skandynawscy faszyści w organizowanych na Pałukach przez Niemców obozach szkoleniowych.
Jostein Berge przybliża Norwegom prawdę o wojnie
Fot. IW

(fot. Fot. IW)

Najpierw odbyło się spotkanie w Muzeum Ziemi Pałuckiej w Żninie. Bo właśnie od tej placówki rozpoczęto poszukiwania historii Skandynawów przebywających u nas podczas wojny.
- Dowiedziałem się o sprawie rok temu - mówi Michał Woźniak, dyrektor placówki. - Wówczas też poprosiliśmy media w regionie o pomoc. Chodziło o odszukanie świadków tamtych lat, a mieszkających na Pałukach.

"Pomorska" jako jedna z pierwszych informowała wówczas o sprawie.

Przybyli w okresie żniw

Jostein Berge przybliża Norwegom prawdę o wojnie
Fot. IW

(fot. Fot. IW)

W muzeum wiele o swoim życiu opowiadał 85-letni Jostein Berge - jeden z Norwegów, który uczestniczył w szkoleniach na terenie Pałuk.

- Przyjechało nas tu ok. 180 młodych ludzi. 50, 60 chłopaków i reszta dziewcząt. Jechaliśmy przez Szwecję, Danię, Niemcy. Do punktu w Poznaniu (tu była nazistowska agenda Germanischen Landdienst) . Dalej byliśmy rozdzielani do obozów. Oddzielnie kobiety i mężczyźni.

Jostein miał 17 lat, gdy trafił do ośrodka szkoleniowego w Polsce.
- To było w okresie żniw, w roku 1943. Zostaliśmy tu prawie na rok. Pracowaliśmy po osiem godzin dziennie. To była na przykład robota w polu albo doglądanie zwierząt.

Chodziło o to, że
Norweg mówi, że nikogo w naszym kraju nie skrzywdził, nikomu nic nie zrobił. W tamtym okresie - jak stwierdził - miał małą świadomość ogromu tragedii na świecie.
Pamięta, że Niemcy zaangażowali ich do akcji wysiedlania Polaków. Przypuszcza, że norwescy przywódcy mogli wówczas nie wiedzieć, że oni się tym zajmowali. - Ale N iemcy nie ufali nam chyba do końca - dodaje Jostein. - Podczas akcji mieliśmy broń, ale amunicji już nam nie wydano.

Wczoraj udało się ustalić, że w Cerekwicy zorganizowano taki ośrodek dla dziewcząt. Potwierdzili to Maria i Kazimierz Romel ze Żnina.
Państwo Romel zgodzili się pojechać z Norwegami do Cerekwicy. Stanęli przed domem, gdzie urodziła się pani Maria i wrócili wspomnieniami do lat młodości.
- Pracowałam w polu. Widziało się, że były tam również i te blond dziewczęta. To były lata 1943-44. Mieszkały w budynku szkoły w Cerekwicy. Tam miały urządzone coś na wzór internatu. Prowadzili ten ośrodek Niemcy. Gotowała im jedna pani, Polka, która dojeżdżała ze Żnina.

- Norweżki pracowały w polu, przy świniach, przy krowach oraz w biurze (w budynku Cerplonu). To wyglądało jak szkoła rolnicza. Tak, jakby właśnie w takiej szkole były przygotowywane, w praktyce, do pracy w gospodarstwie. Kontaktu z nimi nie mieliśmy. Zresztą nie wolno było. Krótko przed końcem wojny Niemcy wywieźli wszystko w pośpiechu. Tak szybko, że zostały garnki, miski, ubrania po tych z Norwegii... Jak pamiętam, nie baliśmy się ich...

W Izdebnie usłyszał o wybuchu wojny

Jostein Berge przybliża Norwegom prawdę o wojnie
Fot. IW

(fot. Fot. IW)

W programie dokumentalnym wypowie się również Hubert Kurczewski ze Żnina - reprezentując jedną z wysiedlonych rodzin.

- Mieszkaliśmy z rodzicami w szkole w Izdebnie - opowiada pan Hubert. - Ojciec był tak dyrektorem. Tylko w tym budynku na całą okolicę było radio. Sporo się z niego dowiadywaliśmy. Sporo ludzi do nas przychodziło. Gdy wybuchła wojna, Niemcy ojca chcieli za to radio rozstrzelać. Nhie zastali go jednak w domu. Jako oficer rezerwy stawił się wcześniej do punktu mobilizacyjnego. Moja matka oraz ja z rodzeństwem (miał 6,5 roku) schowaliśmy się w gospodarstwie dziadków w Szelejewie. Stamtąd zostaliśmy przesiedleni. Rodzina musiała w ciągu dwóch godzin spakować najpotrzebniejsze rzeczy i opuścić gospodarstwo (mieliśmy 50 ha) Najpierw zawieziono nas do punktu zbornego w Janowcu Wielkopolskim, a stamtąd wywieziono nas pociągiem do Nowego Targu. Stamtąd przydzielono nas do Rabki. Tam spędziliśmy część wojny, później przenieśliśmy się do Jasła.

W Cerekwicy, przy domu rodzinnym 87-letniej Marii (z męża Romel) Polacy i Norweg Jostein Berge symbolicznie uścisnęli sobie ręce, a później przespacerowali się po cerekwickiej drodze.
Ten dzień był we wsi wyjątkowy. Równocześnie z wizytą Norwegów zajechał autobus z grupą Amerykanów, którzy właśnie odbywali sentymentalną podróż w poszukiwaniu swoich polskich korzeni. Jak powiedziała przewodniczka, podróżujący to potomkowie rodzin, które 130 lat twemu wyjechały z Cerekwicy. Ów autobus przemierzył tę samą drogę, którą chwilę później przeszli Polacy i Norwedzy.
Jostein po wojnie pracował w gospodarstwie w swoim kraju. Ma troje dzieci.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska